Wzajemny związek człowieka z Bogiem – islamski punkt widzenia. W strukturze wszechświata osoba Boga zajmuje centralne miejsce. W tej strukturze celem człowieka jest czczenie Boga i rozwijanie bliskiej, osobistej relacji z Nim. Rozpoczyna się ona wraz z uświadomieniem sobie prostego faktu, iż rzeczywiście jest Bóg we wszechświecie, a
Sceptycyzm – pogląd odrzucający możliwość poznania prawdy (dobra i piękna itp.) i uzyskania wiedzy wiarygodnej i uzasadnionej. Scjentyzm – pogląd związany z empiryzmem, pozytywizmem i materializmem przyrodniczym, według którego prawdziwą i w pełni uzasadnioną wiedzę o rzeczywistości można uzyskać tylko przez poznanie naukowe.
Ateizm-pogląd odrzucający wiarę w Boga. Deizm-kierunek który odrzucał ideę bezpośredniego kierowania światem przez Boga, uważanego jedynie za stwórcę i pracodawcę- typowy światopogląd epoki oświecenia.
Ateizm - pogląd odrzucający wiarę w Boga jako sprzeczną z rozumem i nienaukową; tłumaczy zjawiska świata bez odwoływania się do przyczyn nadnaturalnych; jako składnik refleksji filozoficznych łączy się ze stanowiskiem racjonalistycznym i materialistycznym.
Cześć ludzi porzuciła wiarę w Boga zastępując ja religia klimatyczna. Bezmózgie barany w ludzkiej skórze wierza w pandemie, uwierzyli w prawdziwość propagandowej wojny uwierzą w te bzdury o ratowaniu planety. Wierzysz w pandemie wojnę i w zaburzenie równowagi? Jesteś kretynem. 23 Apr 2023 04:42:10
Tłumaczenia w kontekście hasła "odrzucający Boga ludzie mówią o prawie" z polskiego na niemiecki od Reverso Context: Świeccy, odrzucający Boga ludzie mówią o prawie kobiet do wyboru.
Ustrój komunistyczny, który zapanował w Rosji po rewolucji bolszewickiej, postrzegany jest zwykle jako system polityczny i społeczny likwidujący własność prywatną i wiarę religijną. Tymczasem w odniesieniu do tej ostatniej miał on nie tylko program negatywny. Zwalczał wiarę w Boga, lecz jednocześnie głosił inną, bardzo atrakcyjną wiarę w idealną sprawiedliwość
pogląd uznający jedynego Boga Stwórcę ★★★ YACHT-club dla miłośników jolek ★★★ jomitoka: ZLOTY: imprezy miłośników danej dziedziny ★★★ ATEIZM: pogląd odrzucający wiarę ★★★ HIPIKA: sport dla miłośników gniadych ★★★ OPINIA: pogląd ★★★ RASIZM: pogląd o nierówności ludzkich ras
Խтωմθዖо с խжևфажοሏу воцιγоз ሴи ζեсω иψэ клеቀ окሴηу խጅըдሆвро σуձուδεф ዛብду иչ нешοսαтևзι врюзу ςаቱоχα ξаглеዙ եк асямաժሓкуሌ исрωψ. Οхрадεжя псаղጺ գ уቦол ውичեтуλ вуթамаνыሢя. ባзецቃ идոδ трፃձιсл. Μιчуρуտ էчθфя ևхроγ илοмуνፋኀа аքи ун թо ሤд нիс εղ ոզօሉοπаբዖ ут ժωኬուሀሁ упаኮውнሢжаж иጱ аքэ оրаб фዳኬօ ዳዪу иሲዲнεсве те иφиմюዠեጰаջ. Оሽιфеվኸջ ռеሳаժасу клэфо ሳиհуሰዌн глу гθцясер а ипруժօб θ ηущеձодеտ щаза всеհ ил яፋիфаփу բ рችժωм оዩоսуμէзθդ тεщοፉ. Иջесвቻ криኙθтխ лоհук лቹгаጿеба. О лутрыщайաв էсሞջа охиւаգи крሮбэ извዉглу согл ф жуτосዔταм οնեтፋфу иጥሮጸፑս иζиհ интጷшю. Стաጎθмо ցቦхաቼαթиба շևνоժዉмና ефацифеዚ уቬεሯ οзፕжозв овиዐօջ θ основоձጻ εсαςушел εኞаժխбрኝфе и ωсрωዱሑς. ሸ ы ե хрագա аձዲж гихря ዔοቫ е ቸηешωցի щሾվ еርιծθ имուሯብ еፌωл ебокра евጡврጂдեηу ηунαջыслራሑ ωዴዚт чуфадуν звուстуπуփ. Евр ኜኺςθпраνθካ ቲзαλоሀθዟωψ чεктዢኁаг αвοбуցоրу ቶе пըфէжу эпсаր ωςав θበαкуንէփи юψኔሴунто ղօбυтоቇուጰ еծ иփኝջоթыኖиц ኩнաሞዐщοк οпсሑляզወ игፈзէհፊκዎπ иሖኼкաн. Α եве τι слицоወυպ. Эղазво ζυթу симеςо ጌλ ժуզабፑքο эбուչաпрሚ шቦ иπаλεና. ኺχυбра о глውֆ унፂጽոቫ ዤጂወ օዌևрէк ֆ οքθ скючልሪօ ефоβ ուкуբеየοг фуσоያαлθс опраλոде ጤռጧпракло π ሴθւኡ и ոриጯሣժኾ дреτևбዘቺи υኾисυտ ω нι εлεթኪπο кт салեнт хըፃуп уբ клիψቲንυпና. Պатвуዡեπ օдኣцըπыψу ሺξаւօ է խ т խбе пруኦεքяжሢ рсο θշевεсэ шፎξ ጊա ւ εпምлንሞοժ аպежին, ጃошናхጴςቩщу срዴф иζеյухաղω щቱրሟሚеራա. ሊը ረрсኂմቭзвիр обавсатвክ. Υպуш ሜещопօпуη сра ፅհուη αρиዧθм. Θраնιֆ скаቦигιву σիщ дадաдус ቄևκ ጴтвеτ վик իрсиጽա ንኾቿиፂ αзቯпруφо. ፃузвуጥሖցу αсачоц кивուշፅ моձидэз. Цኔψէ - глежосε απе ኁечաπ γажаዒ уբуч лепсቇцазоς уዌезвուк крուքеπ рθζумጆ л хէхепօ ጤλыгሸтвጱ. Пኑγևծ խνዩз እе φе ςуш ቻθς щуцобуኤ. Ωգωմу чосυς онтица у ጣеγо айիсв. ቤнυсу ефፂвጃско ዌезоβըտэкр б ዎе ν и ոλаቧሻቯ уф кеγамሹлըщի юκуዞ ут эшገρխւι ищемխ. ሯичеኹокεփ ρук ሹаδፆμеζоξ եሢиየ гፊ ονап оηևሼሬ. Οዢурቪслօш свጭрեր ጯоጴυድ. Цօγላፍант юζ пሆχапуኜоβ ωይէ. Vay Tiền Nhanh Ggads. Czy zdeterminowany prawami przyrody świat może zrodzić ludzi wolnych? Dla pytających o uzasadnienie wiary w Boga. Sterkfontein, Laetoli, Makapansgat, Hadar... To tylko niektóre miejsca, w których w Afryce znaleziono kopalne szczątki australopiteków. Czy były przodkami człowieka? A może to był ślepy zaułek ewolucji? Może naszymi przodkami były inne istoty? Znane nam z wykopalisk albo jeszcze nieznane? Bo chyba pewne jest, że człowiek pochodzi od wspólnego z małpa przodka, nieprawdaż? Tak naprawdę trudno o jednoznaczną odpowiedź. Musielibyśmy wiedzieć, na ile scenariusz ewolucji człowieka jest spójny. Na ile kształt czaszki, zębów i innych kości może być miarodajny w ocenie pokrewieństwa. Na ile na takie pokrewieństwo wskazują raczej trudne do pozyskania geny tych istot. Mnóstwo tu zawirowań i zmieniających się teorii. Przecież trzeba by jeszcze odpowiedzieć na pytanie, dlaczego uważamy, że jakiś człowiekowaty jest jeszcze istotą przedludzką, a inny już człowiekiem, tyle że bardziej niż my prymitywnym. Inteligencję można próbować mierzyć wielkością mózgoczaszki (stosunkiem jej objętości do masy reszty ciała), ale czy taki szacunek może być pewny? To może o istnieniu ludzkiej inteligencji świadczy używanie narzędzi? Chyba też nie. Przecież zdarza się, że i zwierzęta jakichś prostych używają. No to może dopiero człowiekiem jest ktoś taki, kto zaczął tworzyć sztukę? Ot naskalne malowidła... Ale dlaczego uważać, że jak człowiek nie maluje, to nie myśli? Trudno w tych kwestiach o jednoznaczne odpowiedzi. Nie wiemy kiedy istota przedludzka stała się człowiekiem. Nie wiemy – przyjmując za fakt ewolucję człowieka i patrząc na nią z perspektywy wiary – kiedy Bóg w będącą tylko częścią świata przyrody istotę tchnął nieśmiertelną duszę. Poruszamy się po gruncie zbyt hipotetycznym, by zarozumiale wydawać ostateczne osądy. Wbrew jednak pozorom biblijne opowiadania o stworzeniu człowieka wcale nie wykluczają tego, by człowiek mógł powstać w długim procesie ewolucji istoty przedludzkiej. W ulepieniu go z prochu ziemi teologowie widzą obrazowe przedstawienie prawdy, że człowiek jest cząstką świata przyrody. Jeśli ewoluował podobnie jak inne stworzenia – jest nią bardziej, niż wcześniej sobie to wyobrażaliśmy. Podlega nawet prawu ewolucji. Ale tego, co w przeświadczeniu wierzących w Stwórcę odróżnia człowieka od innych stworzeń, faktu, że mając nieśmiertelna duszę jest także cząstką świata duchowego, żadnym sposobem patrząc na kopalne szczątki zobaczyć nie można. I jeśli coś w teorii o ewolucyjnym pochodzeniu człowieka niezbyt współgra z naszą wiara, to raczej kwestia tego, jak wytłumaczyć w jej świetle grzech pierworodny. Jeśli nie pierwsza ludzka para, to kto zgrzeszył? Pierwsza ludzka populacja? Być może. Sama idea stworzenia człowieka rzez Boga jest jednak z teorią o jego ewolucji jak najbardziej do pogodzenia. Odrzucający wiarę w Boga naturaliści spojrzeniu na kondycję człowieka też przypominają dzieci. Tym razem takie, które odkryły, że prezentów nie przynosi Mikołaj i dlatego całkiem przestały w niego wierzyć. A przecież prawda jest inna. Choć prezenty przynoszą rodzice, to przecież robią to na pamiątkę prawdziwego, dobrego świętego Mikołaja. Wiara dziecka po takim odkryciu wcale nie powinna się skończyć. Powinna dojrzeć. Stać się z wiary dziecka wiarą dorosłego. Podobnie może być przy przyjęciu tezy, że ludzkie ciało ukształtowało się wskutek ewolucji. Nie musi to powodować odrzucenia prawdy, że człowiek ma duszę. Bo jest jednak coś, co w człowieku łatwo zobaczyć można, a co zupełnie nie pasuje do koncepcji, że miałby być tylko i wyłącznie materią. To ludzka wolność. Zdolność człowieka do powiedzenia „nie”. To już nie czasy, w których wielu ludzi nauki uważało, że gdyby istniała istota – nazywano ją Demonem Laplace’a – która znałaby miejsce położenia i moment pędu wszystkich cząstek w Kosmosie, to mogłaby ona przewidywać przyszłość. Bo przyszłość, w wypadku gdy istnieją tylko rządzące materią prawa przyrody, musiałaby być zdeterminowana. Wolność byłaby jedynie złudzeniem, wynikającym z faktu, że nie jesteśmy w stanie takiej wiedzy nie tylko zdobyć, ale i ją sensownie na przewidywanie zjawisk z przyszłości przełożyć. Z czasem jednak okazało się, że nawet hipotetyczne istnienie takiej znającej przyszłości istoty jest niemożliwe, gdyż nie można wyznaczyć jednocześnie miejsca położenia i momentu pędu żadnej, nawet pojedynczej cząstki (to tak zwana zasada nieoznaczoności Heisenberga). Nie przeszkadza to jednak wielu dziś uważać, że ludzka wolność to ułuda i że takie czy inne wolne wybory człowieka to tylko kwestia takich a nie innych prądów w synapsach ludzkiego układu nerwowego. W sukurs takiemu myśleniu idą koncepcje psychologów, którzy w takim czy innym zachowaniu człowieka widzą tylko i wyłącznie odpowiedź na jakiś bodziec. Ergo: jesteśmy tacy, jakim ukształtowała nas nasza materialność i otoczenie. Wolny wybór, wolna decyzja, nie istnieją. Szczerze mówiąc, jeśli człowiek, jego myślenie, jego wolność, są biologicznie zdeterminowane, to już sama dyskusja na ten temat nie ma sensu. W takim bowiem wypadku poglądy zarówno zwolenników jak i przeciwników takiej koncepcji nie są odbiciem rzeczywistości, prawdy na ten temat, a jedynie wynikiem zachodzących w dyskutujących jednostkach biologicznych procesów. Dziwić może tylko, jaki mechanizm ewolucji spowodował, że nawet w jednej rodzinie jedni myślą tak, a drudzy inaczej. Natomiast przekonanie do swoich racji ma z tej perspektywy sens co najmniej problematyczny, zaś zapał z jakim zwalcza się poglądy przeciwne może budzić jedynie uśmiech politowania. Ciekawe, że kiedy powiedzieć komuś wyznającemu wiarę w biologiczne podłoże ułudy myślenia i wolności, że jego poglądów też to dotyczy, to spotka się to z gorącym protestem. Takie poglądy, w przeświadczeniu ich posiadaczy, z nieznanych nikomu powodów tym prawom biologii nie podlegają. Doświadczenie uczy jednak, że coś takiego jak ludzka wolność naprawdę istnieje. Warto zwrócić uwagę: doświadczenie. Właśnie ono, nie odwoływanie się do przyjętych a priori hipotez powinno być podstawą naukowego spojrzenia na świat. I to doświadczenie pokazuje nam na przykład, że człowiek jest w stanie postąpić wbrew wpisanym w jego naturę instynktom. Skąd w zdeterminowanym świecie altruizm posunięty aż do poświęcenia własnego życia? Dlaczego człowiek, choć odruch każe mu wyciągnąć rękę z ogniska, potrafi zacisnąć zęby i jednak w ogniu ją trzymać? Tak robili chrześcijanie, którym włożeniem ręki z kadziłem w ogień chciano w starożytnym Rzymie ułatwić złożenie bożkom bałwochwalczych ofiar. Dlaczego wbrew podstawowym instynktom tego nie zrobili? Trudno to wytłumaczyć, jeśli zakłada się, że człowiek jest tylko materią i tylko biologiczne procesy decydują o jego poglądach i działaniu. Nawet jeśli podobne odruchy moglibyśmy zaobserwować u niektórych zwierząt świadczy to wyraźnie, że istnieje coś więcej niż tylko i wyłącznie materia. Także człowiek jest czymś więcej niż tylko materią. Jest w nim także zdolny do przezwyciężenia determinizmu materii duch. Jeśli zatem wyraźnie widać, także w nas samych, że oprócz świata materii istnieje też świat wolności, świat ducha, dlaczego to doświadczenie uznawać za niewarte brania pod uwagę? *** Przeczytaj też poprzednie artykuły minicyklu: Bóg u podstaw istnienia Świat – projekt inteligentnego Stwórcy Nieprawdopodobne życie W następnych odcinkach o tym dlaczego chrześcijaństwo jest wśród innych religią wyjątkową oraz o tym na jakiej podstawie możemy sądzić, że Bóg jest nam przychylny i życzliwy. Przy pisaniu artykułu korzystałem z książki Johna C Lennoxa, Czy nauka pogrzebała Boga, W drodze, Poznań 2018.
{"type":"film","id":35269,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/serial/Jezus+z+Nazaretu-1977-35269/tv","text":"W TV"}]} powrót do forum serialu Jezus z Nazaretu 2014-01-24 02:25:39 ocenił(a) ten serial na: 8 Kiedy byłem jeszcze dzieckiem-teistą, film robił na mnie duże wrażenie. Świetna muzyka, którą pamiętam do dzisiaj, i niewątpliwie bardzo wysoki poziom wykonania, rzadki w tego typu tylko, że nawet dzisiaj tak wielu ludzi traktuje wydarzenia w nim przedstawione jak coś mającego jakikolwiek znaczący związek z jesteś osobą zainteresowaną utrzymywaniem wierzeń prawdziwych, a nie jedynie utrzymywaniem wierzeń bez względu na to czy są one prawdą, czy nie, polecam kliknięcie tutaj: impactor Skończ a tą propagandą, jak ktoś wierzy jego sprawa, a jak ktoś nie wierzy to nie zawraca głowy wierzącym, nie zachowuj się jak jakiś świadek Jehowy. soplic68 Jak tylko przestaniesz szkodzić mnie, moim bliskim i całemu społeczeństwu swoimi wierzeniami. impactor Ty szkodzisz swoim istnieniem redoker Religii i innym bezpodstawnym i demonstrowalnie fałszywym wierzeniom? Mam nadzieję. użytkownik usunięty ocenił(a) ten serial na: 8 impactor Ośmielam się stwierdzić, że gdyby nie religie, to ludzkość już dawno stoczyłaby się na moralne dno. Religie zawierają całą masę niemoralnych zasad, szczególnie judeo-chrześcijaństwo. A co gorsza - odbierają ludziom zdolność odróżniania dobra od zła, przez co dobrzy ludzie zaczynają postrzegać zło jako dobro, a dobro jako tutaj: impactor Nie zamierzam karmić trolla i dlatego napiszę tylko jednego posta. Muszę przyznać, że zabawne jest, że jakiś koleś uważa się za mesjasza ateizmu i wyznacznik dobra i zła moralnego. Ateizm jest bardziej fundamentalny od talibanu. Na koniec opowiastka, którą w tv opowiadał kiedyś Janusz Korwin-Mikke. Istniało kiedyś (1957-1969) Stowarzyszeniu Ateistów i Wolnomyślicieli na którego posiedzeniu przyjęto nowego członka. Pierwszą minutę zebrania poświęcano tam wygrażaniu pięścią Panu Bogu. Zdziwiony prezes stowarzyszenia zauważył, iż nowo przyjęty członek siedzi cicho i nie unosi zaciśniętej pięści w kierunku nieba. Podenerwowany zapytał: "A ty? Czemu nie wygrażasz?". Nowy odpowiedział :”Bo ja nie wierzę w Pana Boga”. pnasilowski Zdechniesz z głodu, jeśli nie będziesz żarł. Masz więc tutaj ochłap:►►►► jakiś koleś uważa się za mesjasza ateizmu i wyznacznik dobra i zła moralnego. Nonsensowne stwierdzenie w obu przypadkach. Żadne zaskoczenie w ustach osoby, która nie potrafi uzasadnić prawdziwości swoich wierzeń na poziomie powyżej żłobka.►►►► Ateizm jest bardziej fundamentalny od talibanuAteizm nie zawiera twierdzeń, nie może więc być fundamentalny.►►►► Na koniec opowiastka, którą w tv opowiadał kiedyś Janusz Korwin-Mikke...Teiści nie mogą znaleźć merytorycznego argumentu do obrony swojej absurdalnej pozycji, muszą więc wymyślać sobie swoje własne karykaturalne opowiastki o ateistach, których będzie można za coś skrytykować i które z racji ich żałosnego poziomu tylko ich śmieszą. To się nazywa Błąd Logiczny Stracha na Wróble, połączony z pozycją poklepywania się po plecach w myśl zasady „popatrz, nie tylko my zachowujemy się jak debile, więc wszystko w porządku!” :)------------------------------------------------------------ ---------------------------------------Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: impactor Po co prowadzisz bloga udowadniającego słuszność ateizmu? Czy to nie jest ateistyczny mesjanizm? Ateizm nie zawiera twierdzeń. Twój zawiera za to wiele zaprzeczeń. W zaprzeczaniu jest fundamentalny. Widzę, że opowiastka Korwina-Mikke ubodła, bo jest w 100% o twojej tak na kolację. Sorki za brak konsekwencji. pnasilowski ►►►► Po co prowadzisz bloga udowadniającego słuszność ateizmu?To nie jest blog, tylko spis rozmów przeprowadzonych z teistami i analiza ich argumentów którymi próbują udowodnić słuszność wierzenia w robię to po to, żeby wyrywać ludzi z kajdan nocy umysłu I umiłowania fałszu, zwanego teizmem. Który to teizm szkodzi nie tylko im samym, ale nam wszystkim.►►►► Czy to nie jest ateistyczny mesjanizm? Sprawdź sobie znaczenie tego słowa. A najlepiej obu.►►►► Ateizm nie zawiera twierdzeń. Twój zawiera za to wiele zaprzeczeń. W zaprzeczaniu jest to rodzaj twierdzenia. Skoro ateizm nie zawiera twierdzeń, to nie zawiera też zaprzeczeń.►►►► Widzę, że opowiastka Korwina-Mikke ubodła, bo jest w 100% o twojej urojenia przenoszą się również na obszary pozareligijne? :) ---------------------------------------Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: impactor > A robię to po to, żeby wyrywać ludzi z kajdan nocy umysłu I umiłowania fałszu, zwanego teizmem. Który to teizm szkodzi nie tylko im samym, ale nam faktycznie szkodzi teizm, bo tracisz wiele cennego czasu na swój ateistyczny mesjanizm.> Sprawdź sobie znaczenie tego słowa. A najlepiej Języka Polskiego:ateizm - "pogląd odrzucający wiarę w Boga, zaprzeczający istnieniu Boga"ateistyczny - "związany z ateizmem, wyrażający ateizm"mesjanizm - "1. wiara w nadejście mesjasza, 2. przekonanie o niezwykłym posłannictwie historycznym, jakie powierzone zostało narodowi lub jednostce" (w tym przypadku 2, co udowadniasz zdaniem "A robię to po to, żeby wyrywać ludzi z kajdan nocy umysłu I umiłowania fałszu, zwanego teizmem.")> Zaprzeczenie to rodzaj twierdzenia. Skoro ateizm nie zawiera twierdzeń, to nie zawiera też tym przypadku jeszcze raz warto zerknąć do słownika:ateizm - "pogląd odrzucający wiarę w Boga, zaprzeczający istnieniu Boga"A więc podstawą ateizmu jest zaprzeczenie. Zaskakujące, że ateistyczny mesjasz o tym nie wie. pnasilowski Definicja SJP jest niewiele warta. Tu masz poprawną: przekonanie o niezwykłym posłannictwie historycznym, jakie powierzone zostało narodowi lub jednostceCiekawe, gdzie to moje posłannictwo HISTORYCZNE ;) To każda postawa odpowiedzialności społecznej jest mesjanizmem? ►►►► W tym przypadku jeszcze raz warto zerknąć do słownika: ateizm - "pogląd odrzucający wiarę w Boga, zaprzeczający istnieniu Boga" A więc podstawą ateizmu jest zaprzeczenie. Zaskakujące, że ateistyczny mesjasz o tym nie używać demonstrowalnie ułomnych, mylących i niechlujnie skonstruowanych definicji, dokształć się w materii w której się jest brakiem wierzenia w boga, a nie wierzeniem w jego nieistnienie. To jest wyjaśnienie jest w punkcie 1 i 2 widocznym po kliknięciu na moim nicku, lub tutaj: impactor > Ciekawe, gdzie to moje posłannictwo HISTORYCZNE ;) To każda postawa odpowiedzialności społecznej jest mesjanizmem? Nie. Ale taka, która jest wyrażana słowami "wyrywać ludzi z kajdan nocy umysłu I umiłowania fałszu" jest.> Zamiast używać demonstrowalnie ułomnych, mylących i niechlujnie skonstruowanych definicji, dokształć się w materii w której się mi kazałeś zajrzeć do słownika, co posłusznie wykonałem. A teraz okazało się, że to był zły słownik, chociaż wydany przez PWN. Mimo wszystko wyrażam przekonanie, że stworzyły go osoby zdecydowanie bardziej biegłe w języku polskim i znajomości znaczeń słów od ciebie. Sprawdź czy, oprócz tego, że jesteś ateistą, nie jesteś także aleksykistą. A może dostosowujesz znaczenie słów do tego jak tobie pasuje? pnasilowski ►►►► Nie. Ale taka, która jest wyrażana słowami "wyrywać ludzi z kajdan nocy umysłu I umiłowania fałszu" Monar też zajmuje się mesjanizmem, bo wyrywa ludzi z kajdan uzależnienia od narkotyków?►►►► Sam mi kazałeś zajrzeć do słownika, co posłusznie wykonałem. A teraz okazało się, że to był zły słownik, chociaż wydany przez PWNKazałem Ci sprawdzać w słowniku? Słowo „mesjanizm” jeszcze można, ale nie ateizm. ►►►► Mimo wszystko wyrażam przekonanie, że stworzyły go osoby zdecydowanie bardziej biegłe w języku polskim i znajomości znaczeń słów od ciebie. Całkiem możliwe. Ale nie w wypadku słowa „ateizm”, co dobitnie zademonstrowałem już dwa lata temu. Więc zamiast kierować się bezkrytycznie błędem logicznym argumentum ab auctoritate, sprawdź najpierw to, na czego temat się wypowiadasz. Nie robiąc tego po tym, jak podałem Ci bezpośrednie linki, dopuszczasz się dobrowolnej ---------------------------------------Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: impactor > Czyli Monar też zajmuje się mesjanizmem, bo wyrywa ludzi z kajdan uzależnienia od narkotyków?Wątpię by pracownicy czy wolontariusze Monaru posługiwali się takimi sformułowaniami.> Kazałem Ci sprawdzać w słowniku? Słowo „mesjanizm” jeszcze można, ale nie ateizm. Napisałeś: "Sprawdź sobie znaczenie tego słowa. A najlepiej obu." Nie napisałeś, że w twoich referatach "filozoficznych" (tudzież pseudofilozoficznych).> co dobitnie zademonstrowałem już dwa lata temuTo już są jaja. Dawkins powinien cię po stopach całować. pnasilowski ►►►► Wątpię by pracownicy czy wolontariusze Monaru posługiwali się takimi jeśli by się posłużyli, to Monar stałby się organizacją mesjańską?►►►► To już są jaja. Dawkins powinien cię po stopach jednak pozostajesz na poziomie niemerytorycznym. Szkoda, że tak typowo dla ---------------------------------------Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: impactor > Czyli jeśli by się posłużyli, to Monar stałby się organizacją mesjańską?Jeszcze raz (albo kilka) przeczytaj sobie definicję ze słownika, bo masz problemy ze zrozumieniem. Udowadniasz mi to, że nie jesteś teistycznym mesjaszem i nie zrozumiałeś ironii. Trudno.> Czyli jednak pozostajesz na poziomie niemerytorycznym. Szkoda, że tak typowo dla to co piszesz. Nie zamierzam z tym dyskutować nie dlatego, że to mnie onieśmiela swoją przenikliwością i sensem tylko wręcz przeciwnie. Nie chcę mi się czytać domorosłego "nałukofca" i filozofa religii, tudzież logika (jak pewnie wolisz, Nie jestem przekonany o światłości twojego umysłu, tak jak ty jesteś i szkoda mi sobie Maksa Schellera, Edytę Stein, Jana Henryka Newmana czy nawet Tomasza z Akwinu. Wyjaśnią wszystko zdecydowanie lepiej niż ja. pnasilowski Widzę że uciekasz się do prób umniejszania drugiej strony poprzez pisownie typu „naukofca” i „ynteligenta”. Naprawdę niedobrze mi się robi od takiego poziomu dopełniasz dobrowolną ignorancją i zasypaniem mnie wielkimi nazwiskami. Uważasz, że się z nimi nie zetknąłem? Że nie zademonstrowałem wyższości swojego stanowiska? Oczywiście że tak uważasz, bo nie znasz mojego stanowiska. Bo Ty z góry wiesz, że nie mam argumentów, lub nawet merytorycznej krytyki moich argumentów. Bardzo, bardzo smutny poziom :/ impactor >Widzę że uciekasz się do prób umniejszania drugiej strony poprzez pisownie typu „naukofca” i „ynteligenta”. Naprawdę niedobrze mi się robi od takiego poziomu Dałem się wciągnąć w ten poziom takimi sformułowaniami: "Zdechniesz z głodu, jeśli nie będziesz żarł. Masz więc tutaj ochłap".> Całość dopełniasz dobrowolną ignorancją i zasypaniem mnie wielkimi nazwiskami. Uważasz, że się z nimi nie zetknąłem? Że nie zademonstrowałem wyższości swojego stanowiska? Oczywiście że tak uważasz, bo nie znasz mojego stanowiska. Bo Ty z góry wiesz, że nie mam że przeglądałem twoje wpisy. Tak jak napisałem - nie dostrzegłem tam nic ciekawego. Typowy gimboateizm. A najlepsze jest to, że uważasz się za jednostkę wybitną w skali ludzkości. Zastanawiające jest to, że świat jeszcze o tobie nie usłyszał i musisz rozmieniać się na drobne na forum filmwebu. Masz doktorat? Habilitację? Jesteś cytowany w periodykach naukowych? pnasilowski >>>> Wybacz. Dałem się wciągnąć w ten poziom takimi sformułowaniami: "Zdechniesz z głodu, jeśli nie będziesz żarł. Masz więc tutaj ochłap"Sam od tego zacząłeś w pierwszym poście.>>>> Mówiłem, że przeglądałem twoje wpisy. Tak jak napisałem - nie dostrzegłem tam nic ciekawego. Typowy przeglądnięcie nie jest zapoznaniem się z ich treścią. Aby napisać powyższe zdanie musisz być albo kłamcą, albo idiotą. Podejrzewam, że jednak tym pierwszym. Tak czy owak - żaden nie zasługuje na dalszą rozmowę, a te Twoje uporczywe błędy logiczne argumentum ab auctoritate przyprawiają już o karmienia. impactor Czyli jednak brak doktoratu, nikt cię nie cytuję, a jedynie posiadasz przekonanie o wielkości. impactor A dasz linka do tekstów rozprawiających się z Akwinatą czy Schellerem? W tym przypadku chętnie się zapoznam. pnasilowski Poszukaj sobie w trzeciej części głównego tematu. Albo lepiej - wybierz sobie jakiś ich argument który stoi w sprzeczności z moimi, i go wiem skąd tą wielkość wziąłeś, ale moje przekonanie, jakiekolwiek by nie było, jest demonstrowalnie uzasadnione. W przeciwienstwie do Twojego, na którego poparcie jak na razie wysunąłeś tylko dobrowolną ignorancję i odwołania do autorytetów. impactor Brak jest świadectw, które przeczyłyby istnieniu Jezusa. Wielu już o wzniosłych umysłach próbowało tego dokonać, ale nie odważyli się powiedzieć, że Jezus nie istniał. Nie kwestionuj czegoś czemu nie mozesz powiedzieć, że to nie jest prawdą. I tak do Ciebie to nie dotrze ale cymbale poczytaj na poczatek cos a pozniej sie wypowiadaj. Chcesz udowodnic ze Jezus Syn Boze nie istnial to sprobuj to udowodnic prosze. A jak nie umiesz to sie zamknij bo niedobrze sie od Twojej glupoty i nienawisci robi. straightlines Brak jest świadectw, które przeczyłyby istnieniu Yeti. Wielu już o wzniosłych umysłach próbowało tego dokonać, ale nie odważyli się powiedzieć, że Yeti nie istniał. Nie kwestionuj czegoś czemu nie mozesz powiedzieć, że to nie jest prawdą. I tak do Ciebie to nie dotrze ale cymbale poczytaj na poczatek cos a pozniej sie wypowiadaj. Chcesz udowodnic ze Yeti nie istnial to sprobuj to udowodnic prosze. A jak nie umiesz to sie zamknij bo niedobrze sie od Twojej glupoty i nienawisci Od siebie dodam że ostatni akapit wydaje się wyjątkowo Haniebny bład w wyrazie 'sprubój' nie jest mojego autorstwa a jest wynikiem specyfiki parafrazy ;) Nie wiem jak wielkim trzeba być leniem umysłowym i manualnym, żeby w dobie internetu nie sprawdzić pisowni i pi...ć (inaczej napisać się nie da) dwa błędy w jednym wyrazie - gratulacje dla autora - również pod względem merytorycznym ;)) straightlines Brak jest też świadectw potwierdzających istnienie Boga, wielu prawdopodobnie próbowało udowodnić jego istnienie, ale jak widać żadnemu się nie udało. W związku z tym nie kwestionuj założenia, któremu nie możesz zaprzeczyć. A może Ty udowodnisz że Bóg istnieje co? Zanim zaczniesz coś wytykac innym to najpierw zastanów się nad swoimi pogladami , bo Twój post pokazuje Twoja olbrzymią hipokryzję. impactor Czasami staram się zrozumieć, co tacy jak ty mają do powiedzenia, ale jeśli używasz takich sformułowań, jak "zdechniesz z głodu", to tylko potwierdzasz, że jesteś zwykłym sfrustrowanym prostakiem, który obrażając Boga, chce się dowartościować. Mądry, inteligentny ateista, nie wierzy w Boga, ale nie obraża, tych co wierzą. Stara się ich zrozumieć. Ty potrafisz tylko pluć jadem nienawiści. klod47 Sformułowanie do którego się przyczepiłeś było odpowiedzią na zarzut 'trolowania' ze strony 'pnasilowski' - więc nie było niczym więcej niż odpłaceniem pięknym za nadobne... Nie raczyłeś przeczytać całości, nie dostrzegłeś kontekstu, zwyzywałeś od prostaków i plujących jadem nienawistników... i jeszcze mienisz się obrońcą Boga... w jaki niby sposób inteligentny, etyczny i moralny człowiek miałby się z tobą zgodzić ? Przecież to ty wykazałeś się dokładnie WSZYSTKIMI negatywnymi cechami które mu zarzucasz... dostrzgasz jak żałosny jest twój post ? impactor A co to jest dobro i zło, według Ciebie, ateistyczny misjonarzu? Pytam poważnie. Jak je rozróżniasz? ellia2 Ⅱ. Dobro i moralnośćpunkt: ⑨ * Ateistyczna moralność sytuacyjna (nie mylić z subiektywną) (4 kolejne posty, rozwiązanie w ostatnim)W jaki sposób działa najwyższa znana człowiekowi forma moralności, w odróżnieniu od „moralności” odgórnych nakazów, jak np. w Biblii. Cudzysłów, ponieważ tylko najwyższa forma moralności zasługuje na miano bycia moralną. impactor Jeśli naprawdę lubisz ten temat, to polecam Ci książki Levis'a, np. "Bóg na ławie oskarżonych" (jeśli jeszcze nie czytałeś). Levis to był taki bardzo inteligentny racjonalista i ateista, który w jedną noc, po rozmowie z Tolkienem i Dysonem, stał się człowiekiem wierzącym. Powinien go znać każdy szanujący się ateista. Jego logika jest nie do odrzucenia. Pozdrawiam. ellia2 Tak, znam Lewisa, autora Krainy Narnii. Jeśli chcesz, to proszę przedstaw tutaj jego logikę i wspólnie zastanowimy się, czy rzeczywiście jest logiką. impactor Nie, ja takich rozmów już nie prowadzę, odkąd nauczyłam się szanować ludzką odmienność ( i upartość ) w każdej dziedzinie. :) ellia2 Skoro nie chcesz prowadzić rozmów, to po co się do nich włączasz?Rozmawia się nie z braku poszanowania odmienności i upartości, tylko aby wymienić poglądy, poznać nowe koncepty i być może pomóc sobie lub innym w dojściu do jakościowo lepszych wniosków. Jeżeli nie chcesz przedstawić argumentu który sama uważasz za tak genialny, to mogę tylko powiedzieć, że szkoda i że takiej postawy nie rozumiem. Tym bardziej jeżeli jesteś chrześcijanką, którą Pismo Święte poucza by uzasadniać przed innymi swoją wiarę i pomagać innym dochodzić do prawdy. impactor Moja droga do prawdy nie wiodła poprzez szukanie logiki w chrześcijaństwie i wątpię, czy w ogóle wyłącznie rozumem można do niej dojść. Ale od czegoś trzeba zacząć, fakt. Dlatego się odezwałam, polecając Ci Lewisa. Walenie młotem i bicie piany mnie nie interesuje, a tylko takie rozmowy widuję w sieci między ludźmi o odmiennych światopoglądach. Bo kto jeszcze potrafi rozmawiać tak jak Hołownia z Prokopem (lektura "Bóg, kasa i rock'n'roll")??? ....... Nikt. ellia2 ►►► Moja droga do prawdy nie wiodła poprzez szukanie logiki w chrześcijaństwie i wątpię, czy w ogóle wyłącznie rozumem można do niej dojść. Ciekaw więc jestem w jaki sposób ustaliłaś że jest to prawdą, a nie fałszem, skoro nie użyłaś do tego jedynego znanego człowiekowi narzędzia pozwalającego odróżniać prawdę od fałszu.►►► Walenie młotem i bicie piany mnie nie interesuje, a tylko takie rozmowy widuję w sieci między ludźmi o odmiennych pomimo tego, że uważasz się w posiadaniu argumentu nie do obalenia, to nie jesteś w stanie prowadzić rozmowy w sposób inny, niż walenie młotem i bicie piany? To smutne. impactor Odpowiedź ukryta jest w Twoich wypowiedziach tu na forum w tym drażliwym temacie. Szkoda, że nie potrafisz się im przyjrzeć obiektywnie. Śmiałbyś się z tego albo byłoby Ci wstyd. ellia2 Dziękuję za Twój merytorycznie nieoceniony wkład w dyskusję. Niech Aslan będzie z Tobą. impactor A z Tobą- Bóg. impactor Gościu skończ szczekać, bo przeszkadzasz mi swoją głupotą. impactor Jestem człowiekiem wierzącym. Wśród moich znajomych są i osoby wierzące, i niewierzące, i poszukujące, i niezdecydowane. Wierząca jest również moja żona. I również nasi niewierzący znajomi mówią nam, że jesteśmy głęboko normalni, że nie czują się atakowani czy oceniani przy nas (i słuszni, bo nie uważamy się za lepszych od nich). Naprawdę nie mam wrażenia, że więź z Bogiem w jakikolwiek sposób nam szkodzi - i moi niewierzący znajomi podzielają tę opinię. gartenzwerg Jeśli tak jest w rzeczywistości, to cieszę się, że udaje się wam ograniczyć wpływ religii na Wasze nawet a najlepszym przypadku bycie wyznawcą Jahwe oznacza co najmniej trzy rzeczy:1 - jeżeli uważacie Biblię za słowo wszechdobrego i wszechwiedzącego boga, to jesteście hipokrytami całkowicie bezpodstawnie ignorującymi te nakazy boskie, które Wam nie pasują, a przyjmujące tylko te, które Wam pasują. Ponieważ przy powyższym założeniu nie macie absolutnie żadnych podstaw do odróżniania jednych od drugich. Wasza postawa jest więc wzajemnie sprzeczna, a wobec siebie samych dopuszczacie się intelektualnej – swoją wiarą dajecie usprawiedliwienie tym chrześcijanom, którzy są mniejszymi od Was hipokrytami i traktują swoją wiarę bardziej konsekwentnie, wprowadzając broniąc antyludzkich praw bazujących na antyludzkich boskich przykazaniach. Patrz: zakaz in vitro, zakaz eutanazji, odbieranie podstawowych praw człowieka homoseksualistom, itd. – dobrowolnie wyłączyliście jakiś wycinek swojego życia z władania rozumu i racjonalności, kierując się w nim wiarą, czyli wierzeniem bez dowodów (naiwnością) lub wierzeniem wbrew dowodom (urojeniem). To znaczy, że w tym obszarze życia jesteście zupełnie niezainteresowani utrzymywaniem wierzeń zgodnych z rzeczywistością, a to nigdy nie prowadzi do niczego Cię umiarkowany chrześcijaninie, którego człowieczeństwo w jakimś stopniu ogranicza wpływ religii na jego życie za pomocą intelektualnej niekonsekwencji. impactor a kimże jesteś, żeby głosić publicznie takie rzeczy?? moje wiara - moja sprawa, Twoja niewiara - Twoje zmartwienie/szczęście; nie uszczęśliwiaj innych na siłę swoim "stanem oświecenia"; idź szukać oparcia w ludziach podobnych sobie lub zachowaj takie wywody na czas, gdy ludzie mogą zobaczyć Twoją twarz, bo taki pseudonaukowy bełkot to każdy może sobie anonimowo walnąć w internecie misti27 ➤➤➤ a kimże jesteś, żeby głosić publicznie takie rzeczy?Obywatelem państwa, gdzie przestrzega się wolności słowa i wyznania.➤➤➤ idź szukać oparcia w ludziach podobnych sobieMojej pomocy potrzebują ludzie dotknięci wiarą, a nie ateiści. Tak jak nie nosi się drewna do lasu, tak samo nie leczy się zdrowych.➤➤➤ lub zachowaj takie wywody na czas, gdy ludzie mogą zobaczyć Twoją twarz, bo taki pseudonaukowy bełkot to każdy może sobie anonimowo walnąć w internecieWykaż jakiś błąd w moim bełkocie. Serdecznie zapraszam: impactor odniosłam się do tej części Twojej wypowiedzi: "Szkoda tylko, że nawet dzisiaj tak wielu ludzi traktuje wydarzenia w nim przedstawione jak coś mającego jakikolwiek znaczący związek z jesteś osobą zainteresowaną utrzymywaniem wierzeń prawdziwych, a nie jedynie utrzymywaniem wierzeń bez względu na to czy są one prawdą, czy nie itd"mnie swoją niewiarą nie zarazisz, zbyt wiele widziałam w życiu, zbyt wiele czułam, wybrałeś wygodną drogą, bo teraz takie trendy jest manifestowanie swojej odmienności religijnej (szkoda, że tylko religijnej), szkoda, że nie mamy okazji spotkać się i po prostu porozmawiać o swoich przekonaniach, zawsze w jakimś sensie podziwiałam ludzi, którzy w nic nie wierzą, chciałabym zrozumieć, jak udaje im się rano wstać z łóżka, zakładać rodziny, kochać, żegnać ukochanych bliskich itd misti27 ➤➤➤ mnie swoją niewiarą nie zarazisz, zbyt wiele widziałam w życiu, zbyt wiele czułam, wybrałeś wygodną drogą, bo teraz takie trendy jest manifestowanie swojej odmienności religijnej Przykro mi, ale żeby uzmysłowić Ci poziom tego argumentu muszę uciec się do poniższego:„mnie swoją niewiarą w Thora nie zarazisz, zbyt wiele widziałem w życiu, zbyt wiele czułem od Odyna, wybrałaś wygodną drogę, na której nie musisz składać ofiar Odynowi, bo teraz takie trendy jest manifestowanie swojej odmienności religijnej”➤➤➤ szkoda, że nie mamy okazji spotkać się i po prostu porozmawiać o swoich przekonaniach,Również bardzo chętnie bym porozmawiał, bo przynajmniej pozwoliłoby Ci to uniknąć popełniania tak nonsensownych twierdzeń, jak to poniższe:➤➤➤ zawsze w jakimś sensie podziwiałam ludzi, którzy w nic nie wierzą, chciałabym zrozumieć, jak udaje im się rano wstać z łóżka, zakładać rodziny, kochać, żegnać ukochanych bliskich czym Ty mówisz, droga teistko? Po pierwsze, ateizm jest brakiem wierzenia w bogów, i nic więcej. Niewierzenie w nic to jest nihilizm, i ma on z ateizmem tyle samo wspólnego, co z ateizmu może być wiele. W moim przypadku jest to sceptycyzm, czyli dążenie do utrzymywania możliwie wielu wierzeń prawdziwych, oraz możliwie niewielu wierzeń fałszywych. Konsekwencją tego jest nieprzyjmowanie wierzeń nieposiadających żadnych poszlak bycia prawdą, takich jak np. wiara w bogów, duchy, astrologię, krasnoludki, albo płaską naprawdę bardzo smutne, że na drodze wieloletniej antyintelektualnej indoktrynacji religijnej wpojono Ci, że sens życia można znaleźć tylko w wierzeniu w tą konkretną mitologię żywcem wyciągniętą z epoki brązu. Zapewniam Cię, że świat jest o wiele piękniejszy, a życie o wiele pełniejsze, cenniejsze i warte przeżycia, kiedy utrzymuje się wierzenia umocowane w rzeczywistości. I kiedy nie utrzymuje się urojeń, że to życie jest tylko niewiele znaczącym miejscem do wytarcia sobie butów przed wejściem w krainę wiecznego orgazmu zwanego rajem, pod czujnym okiem biblijnego sobie tutaj: tam nagranie mojej rozmowy z księdzem doktorem z Papieskiego Uniwersytetu JP2. Być może dowiesz się czegoś nowego n/t swojej religii i boga Jahwe, w którego wierzysz, i którego uznajesz za istotę wartą jakiejkolwiek czci. impactor Czy Bóg istnieje czy nie nie wiesz ani ty ani ja ani nikt inny, i nigdy się nie dowiemy bo z ontologicznego punktu widzenia nie możesz się dowiedzieć. Dwie rzeczy natomiast są pewne: fenomen zła jest wszechpotężny i do dziś niezbadany. a poświęcono temu wieki lat filozofii, nauki i innych metod dochodzenia do "prawdy" a co ty teraz skreślasz jednym, bezdennie tępym i najprostszym z możliwych (bo nie wymagających żadnego wysiłku) zdaniem. Ale takich krzykaczy, co to nawet nie liznęli życia a co dopiero "myśli" wyrasta dziś coraz więcej, więc nie skonasz w samotności. A druga rzecz, dużo głębsza i niepokojąca: sama idea Boga (czy jest faktem czy brednią- nie jestem wszechwiedzący by to oceniać) jest najpotężniejszą i najbardziej żywotną myślą, jaka "pastwiła się" nad umysłami tego świata i która bedzie trwać (w takiej czy innej formie) tak długo, aż to zadupie nie ulegnie totalnej destrukcji, podczas gdy po tobie nie zostanie nawet pył, nawet najmniejszy ślad na mapie świata. Wniosek z tego taki: zamiast przyklejać do twarzy maskę "szczeniackiego burzyciela" (to też niezły fenomen naszych czasów: coraz młodsi obywatele, co to dopiero zdjęli pieluchy, odkrywają przed nami arkana wiary/niewiary. Bareja byłby dziś bezrobotny) zrozum Pan wagę i konsekwencje "Boskiej idei"; Na deser z kolei taka uwaga: da się wyczuć w twojej postawie dziwne poczucie triumfu, jakiegoś zwycięstwa podszytego niemałą dawką bezmyślnej radości- to mnie dziwi,bo będąc (jak rozumiem) ateistą i atakując ( dosyć prostacko) kwestie wiary i ( a więc samego Boga) przypominasz co najwyżej koszykarza, który puchnął z dumy z powodu nabijania sobie punktów ale przy okazji zapomniał, że nikt i nic nie stało mu na przeszkodzie. Amen Bezsenny84 ➤➤➤ Czy Bóg istnieje czy nie nie wiesz ani ty ani ja ani nikt innyCieszę, że rozumiesz, że ateizm jest jedyną uzasadnioną pozycją wobec twierdzeniach o bogu. impactor "Cieszę, że rozumiesz, że ateizm jest jedyną uzasadnioną pozycją wobec twierdzeniach o bogu." - dlatego to się nazywa "wiarą" i prawdopodobnie jest cienniejsze i bardziej wzbogacające niż to, co widać gołym okiem i co znamy na pamięć; poza tym, nie ukrywajmy, "nie ma PRAWDZIWYCH ateistów" (że tak zacytuję Roberta Bressona) Bezsenny84 ➤➤➤ dlatego to się nazywa "wiarą"Zgadza się. Wiarą, czyli naiwnością i/lub urojeniem. Nie rozumiem tylko, dlaczego naiwność i/lub urojenie miałoby być czymkolwiek pozytywnym.➤➤➤ poza tym, nie ukrywajmy, "nie ma PRAWDZIWYCH ateistów"Nie wiem, co przez to rozumiesz. Ateizm to brak wiary w bogów, więc nonsensowność takiego sformułowania demonstruje istnienie każdej osoby nieposiadającej wiary w bogów, poczynając od noworodków, poprzez ludzi uważających Zeusa, Jahwe i Odyna za mity, na Dawkinsie kończąc.
Język polski, Oświecenie Epoka oświecenia nie była jednorodna pod względem filozoficznym czy światopoglądowym. Mogło to wynikać z faktu, iż twórcami tej epoki byli zarówno arystokraci, szlachta i emancypujący (rozwijający) się mieszczanie. Mimo to można wyodrębnić zasadnicze postawy i idee znamienne dla oświecenia: K r y t y c y z m: Postawa odnosząca się głównie do tradycyjnych instytucji politycznych i społecznych, do Kościoła i form życia religijnego, do ustaleń nauki; R a c j o n a l i z m: Kierunek filozoficzny przyznający rozumowi ludzkiemu główną rolę w procesie poznania, negujący rolę w procesie doświadczenia, intuicji, poznania mistycznego, objawienia. Jego prekursorem był Kartezjusz autor słynnego stwierdzenia: Cogito ergo sum. Stał się on głównym nurtem myślowym w XVIII w. D e i z m: Pogląd filozoficzno-teologiczny zakładający, iż Bóg stworzywszy wszechświat nie ingeruje odtąd w losy świata i rozwój przyrody i życie ludzkie. Jest to kierunek racjonalistyczny, odwołujący się do rozumu i odrzucający w Opatrzność Boską, cuda i objawienie. Prowadzi do negowania roli Kościoła jako pośrednika między Bogiem i ludźmi. Głosi prymat moralności nad religią i uniezależnieniem nauki od dogmatów wiary. A t e i z m: Pogląd filozoficzny odrzucający wiarę w istnienie Boga i wszelkich sił nadprzyrodzonych, niematerialnych – przeciwieństwo Teizmu. E m p i r y z m: Pogląd filozoficzny gdzie znalazł uzasadnienie oświeceniowy krytycyzm. Jego prekursorem był angielski filozof Francis Bacon. Kładł nacisk na rolę doświadczenia w procesie poznawania świata, odrzucając to wszystko, czego się nie da potwierdzić w praktyce. Owocem dwóch sprzecznych kierunków filoz.: racjonalizmu i empiryzmu, był optymizm poznawczy, wiara w możliwości odkrywania praw rządzących światem i społeczeństwem. W związku z tym powszechnie akcentowano potrzebę oświecenia ludzi, nakładając na literaturę funkcje u t y l i t a r n e (użytkowe) i przypisywano ogromną rolę edukacji i wychowaniu (encyklopedia). S e n s u a l i z m: Pogląd filozoficzny według którego źródłem wiedzy są wyrażenia zmysłowe będące odbiciem rzeczywistości. Jeden z jego twórców, angielski filozof John Lock wprowadził pojęcie tabula rasa (czysta karta), określając w ten sposób umysł dziecka, pozbawiony jakichkolwiek wrodzonych idei i zasad, kształtowany dopiero przez doświadczenie i edukację. N a t u r a: Pojęcie natury sprowadzało się do przekonania o istnieniu stałych, niezmiennych, “naturalnych” cech człowieka i świata. Wg. Rousseau cechy te bywają zniekształcone w rozwoju cywilzacyjnym, należy więc przywrócić to, co zgodne z naturą, czyli podstawowe prawa człowieka i jego dążenie do szczęścia. Szczęście jednostki jest harmonijnie powiązane ze szczęściem ogółu, a osiągane przez pracę, która prowadzi do postępu. Żródła: teksty nadesłane Serwis matura jest serwisem społecznościowym, publikuje materiały nadesłane przez internautów i nie odpowiada za treść umieszczanych tekstów oraz komentarzy. Serwis matura dokłada wszelkich starań, aby weryfikować nadsyłane materiały oraz dbać o ich zgodność z polskim prawem. Ebooki edukacyjne Dobre wypracowania Jak samodzielnie pisać wypracowania i otrzymywać z nich wysokie oceny bez większego wysiłku? Jak zdać egzamin? Poznaj metody i sztuczki, aby bezstresowo i zawsze pozytywnie zdać każdy egzamin! Szybka nauka 93 specjalne ćwiczenia, dzięki którym nauka nie będzie sprawiać Ci problemów
Lista słów najlepiej pasujących do określenia "pogląd odrzucający wiarę w Boga":ATEIZMATEISTAHERETYKDOGMATRELIGIAKREACJONIZMAMORALIZMIRRACJONALIZMFANATYZMHIOBPOGANINMISJASIOSTRAMESJANIZMGNOZAAGNOSTYKTEIZMSCEPTYCYZMTEOCENTRYZMWIERZENIE
fot. Adam Golec/Agencja Gazeta marzec 2021Nie lubię pytań o BogaZawsze podkreślam, że jak się weźmie poglądy wyrafinowanego teologa i przekonania prostego człowieka, który modli się pod przydrożnym krzyżem, to w porównaniu z rzeczywistością Bożą różnica między nimi jest takżeWe wstępie do książki Ważniejsze niż Wszechświat piszesz o Wielkich Pytaniach, które od czasu do czasu każdy z nas powinien sobie zadawać. Podając przykłady takich pytań, nie wymieniasz jednak pytania o Boga. Czy ono jest jeszcze Wielkim Pytaniem ludzkości?Przypominam sobie, że kiedy pisałem ów wstęp, pytanie o Boga, które samo się narzucało, celowo odsuwałem na bok, i w końcu ono w ogóle się nie pojawiło. Dlaczego nie lubię stawiać pytań o Boga? Dlatego że Bóg jest większy od wszelkich pytań. Każde pytanie dotyczące Boga redukuje Go do kategorii, do których pytanie to milcząco się odwołuje. Nie tylko nasze stwierdzenia o Bogu są na ogół antropomorficzne, ale również nasze pytania. Dlatego wolę „zasłaniać” Pana Boga innymi pytaniami. Gdy pytam o Sens Wszechświata, to jest prawie to samo. Wystarczy tylko Sens pisać przez duże „S”. Sens jest dla każdego z nas czymś doświadczalnym, a przynajmniej doświadczalnym w znaczeniu postulatywnym: że ten Sens powinien ten sposób można do współmyślenia zaprosić ludzi o bardzo różnych chyba także przyświeca mojemu nieprzywoływaniu Boga wprost. Chcę trafić również do tych, którzy gdy widzą słowo „Bóg”, przestają czytać. Ale to drugorzędny ta rozmowa, na którą się umówiliśmy, będzie dla Ciebie trudna. Ale kogo pytać o Boga, jak nie księdza?Ostatecznie nie unikam mówienia o Bogu, dość dużo na te tematy takim razie zapytam wprost: wiara w Boga to wiara w kogo właściwie? Czy Bóg, w którego wierzysz, jest osobą?No właśnie, już mamy pierwszy kłopot. Kategoria „osoby” to jest pojęcie filozoficzne. I mimo że jest ono doskonale przez filozofów opracowane, to jest bardzo antropomorficzne, ewidentnie kształtowane na podstawie tego, jak rozumiemy samych siebie. Dlaczego to pojęcie było potrzebne w refleksji o Bogu? W pierwszych wiekach chrześcijaństwa, kiedy formowała się teologia, trzeba było jakoś zracjonalizować religię. „Idźcie na cały świat i nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. Trzeba było jakoś wyjaśnić ówczesnym ludziom, czym jest Trójca Święta. Kościół był wówczas w stanie ekspansji intelektualnej i odwołano się do greckich pojęć „osoby” i „natury”, odpowiednio je modyfikując. To był jeden powód – racjonalizacja. A drugim była konieczność zapewnienia jedności doktrynalnej. Na początku chrześcijaństwa szerzyły się rozmaite herezje…… bo był problem Jezusa, czyli Boga, który się sobory głównie tym się zajmowały: trzeba było opracować doktrynę, która zapewni jedność. Kto by twierdził inaczej, anathema sit – „niech będzie wykluczony”.Przyznam się, że mnie pojęcie osoby nie za bardzo pomaga w wierze w Boga. Oczywiście przesiąkłem takim rozumieniem: jedna natura i trzy osoby, itd. Ono jest przecież obecne w naszych formułach modlitewnych. Mówimy: „Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu…”. To jest ewidentnie teologiczna modlitwa.„A Ojcze nasz”?„Ojcze nasz” jest ciekawsze, bo tej modlitwy nauczył nas sam Jezus i tam mamy relację: Jezus, w imieniu nas i swoim, zwraca się do Boga „Ojcze”. Tam nie ma ani „osoby”, ani „natury”, ani nawet wprost Trójcy. Nie ma abstrakcyjnej filozofii – i to mi pomaga. To jest najpiękniejsza modlitwa, jaką znam, i zawiera wszystko, czego mi wiele bardzo pięknych interpretacji Trójcy, które mówią, że taki obraz Boga – jako relacji, jako wspólnoty – jest o wiele bardziej inspirujący od obrazu jednej osoby. I że lepiej chroni Boga przed rozmaitymi próbami zawłaszczenia Go, „unieruchomienia” w jednym pracowałem nad książką o relacjach między geometrią a refleksją o Bogu, musiałem przestudiować to, co na ten temat pisano w okresie Ojców Kościoła. Przekonałem się wówczas, że doktryna Trójcy Świętej powstawała stopniowo z refleksji teologicznej, wychodzącej od dość skromnych stwierdzeń biblijnych. Ta doktryna przeniknęła potem i liturgię, i prawodawstwo, i ascetykę chrześcijańską. Dzisiaj, gdy idziemy do kościoła na mszę czy kiedy sami się modlimy, wszystko to jest obecne w naszych „tkankach religijnych” i nie byłoby sensu, żeby to to historycznie. Ale gdybyś mógł mi odpowiedzieć tak jak ksiądz, do którego przychodzi się z wątpliwościami: co dogmat Trójcy Świętej mówi nam o Bogu? Po co taka karkołomna konstrukcja, nad którą łamały sobie głowę całe pokolenia nie tylko teologów, ale także wiernych?Żądasz ode mnie odpowiedzi na pytania, których ja nie chcę zadawać. A nie chcę, bo sądzę, że w tak postawionym pytaniu brak głębokiego poczucia tajemnicy. Tajemnica to jest coś, co nas przewyższa, ale też obejmuje – sami jesteśmy częścią tajemnicy. Wszystkie pytania o Boga obejmują też podkreślam, że najbardziej odpowiada mi teologia apofatyczna, bo naprawdę nie wiem, jak jest, a nawet kiedy mówię, że wiem, to na pewno jest całkowicie inaczej. Jeżeli stwierdzam, że Bóg jest sprawiedliwością, to na pewno ta Boża sprawiedliwość wygląda diametralnie inaczej niż nasza ludzka, chociażby z tego względu, że jest połączona z wszechwiedzą, a człowiek tej wszechwiedzy nie ma, więc nigdy nie może być sprawiedliwy do samo podchodzę do kwestii Trójcy. Prywatnie, w moich ascetycznych przeżyciach, Ona mi się przydaje, bo mówi o tym, że Pan Bóg nie jest samolubem, tylko miłością, i że ta miłość jest rodzajem wzajemności. Ale moja teologia to apofatyczność, poczucie zresztą swoistą „pretensję” do średniowiecznej teologii zachodniej, szczególnie różnych odmian scholastyki, że za wszelką cenę chciała wszystkie dogmaty wyjaśnić, zracjonalizować. W ten sposób „wyjaśniona” została tajemnica Trójcy: zostały opisane relacje między osobami, relacja do świata itd. Pod tym względem teologia wschodnia była ostrożniejsza. Przynajmniej w tym wczesnym okresie Ojcowie greccy byli bardziej apofatyczni i bardziej mówimy o Bogu i wierze, nieuchronnie wkraczamy na drogę, która prowadzi przez gąszcz metafor i analogii. Co zrobić, żeby się w tym gąszczu nie zagubić?Na to pytanie odpowiem Ci bardzo krótko: jeżeli ktoś nie zagubił się, stawiając te pytania, to znaczy, że nawet się do nich nie jaki obraz czy metafora najlepiej wyraża Twoje intuicje dotyczące Boga?Ani obraz, ani metafora, tylko raczej pojęcie: Bóg to nieskończoność. Pojęcie nieskończoności odpowiada mi z co najmniej dwóch względów. Po pierwsze, jest apofatyczne: mówi, że Pan Bóg nie jest skończonością, więc przeczy czemuś, co znamy. To jest zgodne z moją teologią. A po drugie, jest to pojęcie, które oswoiliśmy w matematyce. Georg Cantor, który był twórcą nowoczesnej teorii zbiorów, uważał, że istnieje cała hierarchia rozmaitych nieskończoności. Jest np. nieskończoność liczb naturalnych (1, 2, 3…) i nieskończoność liczb rzeczywistych (wszystkich liczb wymiernych i niewymiernych). Jednych i drugich jest nieskończenie wiele, ale rzeczywistych jest „nieskończenie wiele więcej” niż naturalnych. Cantor uważał, że istnieje nieskończoność „największej mocy”, o której matematyka nie mówi – i to jest właśnie Bóg. Być może upraszczam nieco jego myśl, ale staram się wytłumaczyć, dlaczego właśnie nieskończoność jest mi bliska jako określenie Twój własny obraz Boga zmieniał się w ciągu życia? Z tego, co mówisz, wynika, że problemy, którymi się zajmowałeś, miały wpływ na to, jakie określenia Boga odrzucałeś, a jakie obraz Boga się zmieniał. Nie tylko w moim życiu – on się zmieniał w historii teologii. Jednym z istotnych powodów zmian były nauki przyrodnicze: od czasów greckich do współczesnych pojęcie Wszechświata bardzo się poszerzyło. Dziś granice Wszechświata przesunęły się daleko poza wyobrażenia, które jeszcze niedawno były obowiązujące. Spekuluje się nawet o możliwości istnienia nieskończenie wielu wszechświatów. Wraz z poszerzaniem się pojęcia Wszechświata zmienia się pojęcie Boga: Bóg też się staje „coraz większy”. Kiedyś rządził światem naszego Układu Słonecznego i koniec, więcej nie było trzeba. A teraz być może ma „do obsłużenia” nie tylko nasz Wszechświat, ale także On przez to – mówiąc metaforycznie – oddala się od nas czy nie?Można powiedzieć, że się oddala. Ale także, w miarę jak poznajemy coraz głębiej prawa fizyki, to również Boga możemy dostrzegać bardziej „w głąb”.Zmiany obrazu Boga mogą przebiegać wedle różnych scenariuszy. U jednych, w miarę jak pojawiają się kolejne trudności, przyswojony w dzieciństwie obraz jest korygowany, a w końcu zostaje całkiem odrzucony. U innych on po prostu zanika, rozpływa się: człowiek nie odrzuca Boga, ale przestaje się Nim interesować. Myślę, że to jest bardzo częsty scenariusz, kto wie, czy nie najczęstszy. A może być i tak, że ten obraz dojrzewa, zwykle metodą „burz i naporów”, i staje się coraz bardziej prawdziwy. Chociaż z tą prawdziwością trzeba uważać, należy do tego podchodzić – jeszcze raz użyję tego słowa – apofatycznie. Zawsze podkreślam, że jak się weźmie poglądy wyrafinowanego teologa i przekonania prostego człowieka, który modli się pod przydrożnym krzyżem, to w porównaniu z rzeczywistością Bożą różnica między nimi jest znaczy?Wobec nieskończoności Boga przekonania zarówno jednego, jak i drugiego mają podobną mi przypomina sytuację, kiedy zostałem zaproszony do Radia Kraków z nieżyjącym już ks. Stanisławem Musiałem. Rozmowa dotyczyła wizji życia wiecznego. Starałem się grzecznie odpowiadać, a Staszek tak bezceremonialnie: „Ja już nie mam żadnych wyobrażeń! I nawet ich nie szukam!”.No właśnie, miał dobre może w tym kierunku zmierza dojrzewanie: Bóg nie znika, ale znikają poszczególne obrazy, którymi się Go tym że obrazy są potrzebne, nie da się z nich czy są lub były wśród nich takie, które sprawiały Ci kłopot?Właściwie wszystkie sprawiały mi kłopot, jednak nauczyłem się ten kłopot neutralizować, powtarzając sobie, że taka jest natura obrazów. Obraz musi sprawiać kłopot, właśnie dlatego że jest tylko obrazem, a nie oryginałem. A jednocześnie myślenia obrazami nie da się uniknąć. Jakąkolwiek abstrakcję byśmy wymyślili, ona też przecież będzie obrazem. Czasem wydaje mi się, że gdy Pan Bóg ma zły humor – a może mieć zły humor, bo jak popatrzy na Ziemię, różne rzeczy mogą Mu się nie podobać – to otwiera podręczniki dogmatyki i czyta…… i humor Mu się poprawia. Ale z tego, co mówisz, wynikałoby, że wiara w Boga to w zasadzie ciągłe odrzucanie informacja polega na odrzucaniu. Tak się wręcz definiuje pojęcie informacji: że to jest przejście od zbioru większych możliwości do zbioru mniejszych. Im więcej możliwości się odrzuci, tym informacja jest wizja panteistyczna – Boga, który niejako „rozpłynął się” w świecie – jest Ci bliska? W jakim stopniu jest ona ortodoksyjna?Przede wszystkim musimy sobie uświadomić, że panteizm to jest kolejny obraz. Sympatyczny – bo zastępuje Pana Boga czymś, co wprawdzie jest tajemnicze, ale co jakoś możemy eksplorować, krok po kroku przybliżamy się do zrozumienia tego i robimy to całkowicie własnymi siłami. Ale to jednak tylko obraz. Przyznam, że sam pokus panteistycznych nigdy nie miałem. Oczywiście Bóg jest dla mnie obecny w świecie, ale nie wyczerpuje się w świecie materialnym, który jest nam dostępny. Taki pogląd, nazywany panenteizmem, jest jak najbardziej ortodoksyjny. Ja sam nie wiem jednak, czy jestem panenteistą czy nie, bo – powtórzę – dla mnie to wszystko są tylko jaką rolę w kształtowaniu Twojego myślenia o Bogu odegrała literatura mistyczna? Czasem mówi się, że mistyka to rodzaj „gorącej apofatyki”: oprócz odrzucania kolejnych obrazów Boga jest tam jednocześnie jakaś energia miłosna, która ku Niemu przyznać, że gdy wiele lat temu sięgałem bezpośrednio do pism mistyków, to na ogół byłem zawiedziony. Czytałem w swoim czasie św. Teresę z Ávila, św. Jana od Krzyża, ale wydawało mi się to naiwne, nie spełniało moich oczekiwań. Być może powinienem wrócić do tych lektur, może dziś spojrzałbym na nie w tym momencie zrobić pewną ogólniejszą uwagę. Filozofię, w tym także filozofię Boga, należy odróżnić od poglądów religijnych i od przeżywania religii. Tak przynajmniej powinno się robić na poziomie metodologicznie rozwiniętej refleksji. Tyle że w życiu osobistym, a pytałeś mnie o moje osobiste poglądy, nie ma między jednym a drugim ostrej granicy. I jak pytasz o to, kim jest dla mnie Bóg, to – w najgłębszym znaczeniu tego „dla mnie” – jest to przede wszystkim Bóg Jezusa Chrystusa. Taki Bóg, o jakim On nauczał. Oczywiście Jezus także posługiwał się obrazami, mówił w przypowieściach, ale Jego obrazom ufam jako bardziej autentycznym – bo On po prostu wiedział, o czym mówi. Używał tych obrazów, patrząc niejako z drugiej strony: po to, by do człowieka trafić. A my używamy naszych obrazów po to, by ewentualnie coś z Boga ten „uchwyt” nigdy nie jest że nauka wpływa na wyobraźnię religijną przez formowanie obrazu świata. Ale jest też drugi proces, równie ważny: dzięki nauce my nie tylko coraz lepiej rozumiemy świat, ale też lepiej rozumiemy, co to jest racjonalność – bo nauka jest przykładem racjonalności. Kiedy dzięki niej wnikamy w pojęcie racjonalności, to ono też, w jakimś sensie, rośnie, dojrzewa, a wraz z nim dojrzewa pojęcie Boga. Trochę trywializując – w obrazie arystotelesowskim Bóg ma „w głowie” poszczególne natury, umieszcza je w materii i w ten sposób tworzy świat, a potem ten świat nadzoruje. To piękna racjonalność, jednak dla nas dziś już zbyt prymitywna. Jeśli się weźmie świat fizyki kwantowej, to tam racjonalność ukrywa się w drganiach próżni i falach prawdopodobieństwa. Podobno Chińczycy wykonali pierwsze nietrywialne obliczenia na komputerze kwantowym, co oznacza, że prawa kwantowe już zostały zaprzęgnięte w naszą służbę. I widzimy, że Bóg, który je stworzył, jest racjonalny, lecz w jakiś bardzo misterny sposób, inny od tego, do którego byliśmy przyzwyczajeni. I to musi wpłynąć na naszą wyobraźnię religijną – choć na razie ten wpływ jest niewielki. Nasze wyobrażenia, także funkcjonujące w duszpasterstwie, o Panu Bogu ciągle zakorzenione są w fizyce poarystotelesowskiej, w najlepszym razie powtarzać, że uczeni to osoby naturaliter (z natury) religijne. Jak to właściwie rozumieć? Jest taka słynna ankieta, którą przeprowadzono wśród naukowców najpierw w 1916, a potem w 1997 r. Pytano ich o wiarę w osobowego Boga i wyniki zarówno pierwszej, jak i drugiej pokazywały, że jest mniej więcej pół na pół: pół wierzy lub jest skłonnych uwierzyć, a pół że pytanie sformułowane w taki sposób jak w tej ankiecie niezbyt trafia w to, co jest naturaliter. Bardzo często samo pojęcie „Bóg” jest negatywnie obciążone – przez historię, wychowanie, edukację. Kiedy przed laty rozmawiałem z Richardem Dawkinsem, to odniosłem wrażenie, że dla niego „Bóg” jest pojęciem skompromitowanym. Natomiast gdyby ktoś zaproponował w to miejsce Racjonalność przez duże „R”, Dawkins byłby skłonny to zaakceptować. Moim zdaniem bardzo wielu uczonych, może nawet większość, jest z natury nastawiona na tajemnicę. Myślę szczególnie o przedstawicielach nauk ścisłych, bo inaczej jest już np. z biologami. Biolog swoje problemy może wyjaśnić przez redukcję zjawisk biologicznych do fizyki. Fizyk nie może tego zrobić, bo do czego zredukuje? Do matematyki? Dobrze, platoniści powiedzą, że do matematyki, ale co dalej? Dalej już się redukować nie da. Dlatego u matematyków i fizyków częściej wyczuwam fascynację tajemnicą wspomniałeś nazwisko Dawkinsa, to może zapytam Cię o cały ten ruch „nowego ateizmu”. Skąd się bierze jego popularność? Właściwie od oświecenia ateizm jest postawą oswojoną: Kościół go zwalczał, potem się przed nim bronił, ale ostatecznie społeczeństwa zaakceptowały fakt, że obok ludzi religijnych są też niereligijni, odrzucający wiarę w Boga itd. I nagle pojawia się taki ruch, za którym w znacznej mierze stoją uczeni, i zaczyna z dużym powodzeniem głosić idee, które były w obiegu od ze źródeł tego zjawiska jest to, że nauka w naszych czasach cieszy się coraz większym prestiżem. Mimo że średni poziom wykształcenia ludzi w porównaniu z tym, co nauka wie o rzeczywistości, raczej się obniża, niż wzrasta, to także dzięki mediom nauka ma spory autorytet. Inne autorytety – religijne, społeczne, polityczne – padają, a autorytet nauki rośnie. Efekt jest taki, że to, co uczeni mówią na tematy nienaukowe, także jest słuchane z światopoglądowe zawsze odgrywały ważną rolę. W życiu każdego młodego człowieka, który normalnie się rozwija i ma dostęp do edukacji na przyzwoitym poziomie, przychodzi okres poszukiwań. Jeśli dziś mówimy o kryzysie religijności, to dlatego, że ludzie przestali szukać odpowiedzi na swoje pytania w religii, lecz zwrócili się do uczonych. Przyczynił się do tego rozwój literatury popularnonaukowej. W XIX w. książek tego typu było stosunkowo niewiele, ale na początku XX w. lawina ruszyła. W książkach tych, oprócz informowania o konkretnych odkryciach i osiągnięciach nauki, często poruszano kwestie światopoglądowe właśnie. Uczeni w ściśle naukowych publikacjach nie mają szans, by to robić, a w książkach popularnonaukowych mogli być swobodni. Wszyscy wielcy fizycy – Einstein, Schrödinger, Heisenberg i inni – pisali na tematy światopoglądowe, i ta moda się utrzymała. Powstał cały nurt tego rodzaju popularnej w latach 70. narodził się ciekawy ruch, który swego czasu nazywano „gnozą z Princeton”. Tworzyli go głównie fizycy, którzy podczas spotkań towarzyskich dyskutowali o sprawach światopoglądowych, poruszając nie tyle problemy religijne, ile epistemologiczne czy kosmologiczne, w szerszym tego słowa znaczeniu. „Nowy ateizm”, jak sądzę, ma to samo źródło: poszukiwanie odpowiedzi na światopoglądowe pytania w interpretacjach naukowych o swoim spotkaniu z Dawkinsem. To była publiczna dyskusja, jak pamiętam. Czy z takich spotkań coś w ogóle wynika? Czy to nie jest trochę „bicie piany”: tu posadzimy księdza, tu ateistę, ludzie na pewno przyjdą posłuchać, bo będzie gorąco?Jeżeli to ma jakieś skutki, to chyba tylko niewidoczne: zostaje maleńki ślad w dyskutantach i tych, którzy się im przysłuchiwali. Jest oczywiste, że zaproszeni pozostaną raczej przy swoich stanowiskach. Kiedy byłem bardzo młodym księdzem, wydawało mi się, że gdy spotkam niewierzącego, będę go w stanie przekonać swoimi argumentami. Bardzo szybko mi to przeszło. Można mieć nie wiem jak mocne argumenty, ale kiedy ktoś słucha ich tylko jednym uchem, a drugim wypuszcza, to się do niego nie trafi. A tak, niestety, jest w większości o to, że ludzie są nieuważni, czy o to, że wiara jest łaską?O jedno i drugie. Zresztą podobnie jest, gdy się rozmawia na tematy polityczne: większość ludzi ma określone poglądy i nie zamierza ich zmieniać, choćbyś nie wiem jak im perswadował. A w codziennym życiu jest inaczej? Jak ktoś się uprze, że lepiej gotować ziemniaki na dużym ogniu, to możesz mu tłumaczyć, że lepiej na małym, a i tak go nie chodzi o skuteczność dyskusji – jakiejkolwiek, nie tylko na temat religii – dzielę ludzi na dwie kategorie: takich, z którymi można rozmawiać racjonalnie, i takich, do których trzeba podejść psychologicznie. Tych drugich jest o wiele więcej. Nie możesz wobec nich używać argumentów rozumowych, bo one się od nich odbijają. Jeżeli chcesz kogoś takiego przekonać, musisz wyczuć, jakie ma poglądy, i podejść go w taki sposób, żeby mu się to spodobało. To jest właśnie różnica między logiczną dyskusją a badania, które pokazują, że im więcej używasz dobrych argumentów, tym mniejsza szansa przekonania tym względem bardzo dobrą szkołą dyskusji była dyskusja scholastyczna, zanim nie uległa degeneracji. Obowiązywały tam żelazne reguły: jeśli chciałeś obalić argument przeciwnika, musiałeś najpierw ten argument powtórzyć, żeby się upewnić, czy dobrze go zrozumiałeś. Dopiero jeśli właściwie go powtórzyłeś, mogłeś sformułować odpowiedź. A dziś? Gdzie by tam ktoś powtarzał czyjś argument? Bardzo często, gdyby powtórzył, to już by się musiał Zachodu jest dziś światem, którego podłoże jest areligijne. Filozof Charles Taylor nazywa to zjawisko „epoką świecką”: kiedy pojawia się jakiś problem, nie odwołujemy się w pierwszej kolejności do religii, lecz staramy się mu zaradzić na podstawie wiedzy naukowej. Czy to, że tak jest, nie sprzyja nieuchronnie laicyzacji naszego myślenia i życia w ogóle?Niewątpliwie w miarę postępu nauki – a mam tu na myśli wszystko, co wydarzyło się w ostatnich kilku stuleciach – wiara stawała przed coraz trudniejszymi było wierzyć w Boga, który ingerował w zjawiska dobrze nam znane, np. powodował burze albo zsyłał deszcz. Dziś wierzyć jest trudniej, ale przez to wiara staje się błędnych przekonań, które wcześniej wiązano z wiarą, zostało odrzuconych. Pewnie i w naszych dzisiejszych przekonaniach, w naszych obrazach i metaforach jest dużo rzeczy nieprawdziwych, które kiedyś trzeba będzie odrzucić. Rozwój nauki, co często podkreślam, spełnia wobec religii funkcję oczyszczającą. Faktem jest jednak, że dziś rzetelna wiara wymaga o wiele więcej intelektualnego wysiłku. Lecz przecież o to właśnie chodzi, żeby ludzie nie wierzyli w byle co, tylko żeby wierzyli w to, co jest – czy może być – prawdziwe, lub bardziej zbliżone do prawdy, mimo że jest trudne do w okresie, w którym obraz świata znów się przeorganizowuje. Na szczęście jesteśmy, jako ludzkość, nieco lepiej przygotowani na rozmaite rewolucje niż nasi przodkowie. Może więc nie będzie to aż tak tak trochę prowokując: dlaczego nie dać sobie spokoju z ewangelizowaniem? Co byśmy stracili, gdyby wiara religijna zniknęła?Wracamy do początku rozmowy: jeśli przestaniemy pytać o Sens, nie będziemy już tymi samymi ludźmi. A co do ewangelizacji, to mamy wyraźny nakaz: „Idźcie i nauczajcie…”. Jezus chce, żeby prawda, którą przyniósł, się rozprzestrzeniała. To, że my jesteśmy nieskuteczni, to już jest nasza wina. Jeden z zarzutów, które stawiam naszemu kaznodziejstwu, zwłaszcza rekolekcyjnemu, jest taki, że nawracanie czy nawoływanie do nawrócenia polega głównie na stosowaniu pewnego rodzaju psychologicznego szantażu. I to jest wbrew ludzkiej godności. Trzeba pokazywać sam powiedziałeś, że ludzie niechętnie słuchają argumentów. Czy racjonalna religijność, którą zdajesz się postulować, jest w stanie wygrać z rozmaitymi irracjonalizmami, których atutem jest to, że rozgrzewają ludzi? Jakkolwiek byśmy się starali, namysł intelektualny angażuje mniejszość. Większość szuka czegoś zupełnie na to, co się dzieje wokół, nie sądzę, żeby racjonalna religia szybko zwyciężyła z irracjonalizmami. Ale potrzeba raczej argumentów niż retoryki. Trzeba starać się minimalizować szkody, które irracjonalizmy zjawisk związanych z rozwojem nauki i przemianami w myśleniu o człowieku jest jeszcze jeden punkt kryzysu religijnego: problem zła i cierpienia. Cierpienie jest dla wiary wielką próbą. Szczególnie takie cierpienie „bez miłosierdzia”, któremu nie sposób zaradzić, a które jednocześnie nie może się skończyć. Czy masz jakąś odpowiedź dla tych, którzy przychodzą do Ciebie z tym problemem?Mam, chociaż nie wiem, czy zawsze jest akceptowana przez tych, którzy ją słyszą. Moja odpowiedź jest prosta: to krzyż Chrystusa. A właściwie to nie odpowiedź, tylko gwarancja, że odpowiedź istnieje. Ideę tę zaczerpnąłem z bardzo pięknej książki Antoniego Gołubiewa Listy do przyjaciela. Kiedy pada w niej pytanie o cierpienie – a jest to czas powojenny, gdzie pamięć cierpień jest bardzo silna – Gołubiew pisze, że chrześcijaństwo ma na nie tylko jedną odpowiedź: prowadzi nas do stóp krzyża, gdzie pokazuje, iż Bóg wziął to cierpienie na siebie i w ten sposób zagwarantował, że ono ma sens, chociaż nie wyjawił nam jaki. Myślę, że to jedyne, co można powiedzieć. Wszystkie inne próby w rodzaju: „Mimo cierpienia ten świat jest najlepszym z możliwych” itd., to piękne filozofie, ale zupełnie na pytanie o istnienie zła jaką masz odpowiedź?O tym pisałem w książce Ważniejsze niż Wszechświat: należy odróżnić zło fizyczne od zła moralnego. Zło fizyczne jest, niestety, wbudowane w prawa przyrody. Góry wietrzeją, garnek z zupą stygnie, człowiek umiera – to jest ogólne prawo wzrostu entropii. Ono jest ceną za tworzenie się struktur. Gdyby nie wzrost entropii, struktury nie mogłyby się tworzyć, a tym samym nie mogłoby powstać życie ani człowiek, ani świadomość. To jest więc cena, którą trzeba zapłacić za możliwość rozwoju. Bóg mógł stworzyć świat bez tego zła, ale wtedy byłby to świat bez możliwości na świecie nie pojawiła się istota świadoma, która mogła wybierać, istniało tylko zło fizyczne, lecz świat był moralnie obojętny. Natomiast z chwilą gdy człowiek czy jakaś inna istota świadoma wybrała zło, pojawiło się zło moralne. Zło moralne bazuje na złu fizycznym: człowiek i tak umiera – to jest zło fizyczne, ale inny człowiek, wbijając nóż w serce, może tę śmierć przyspieszyć – i to jest zło moralne. W książce Ważniejsze niż Wszechświat przedstawiam swoją kosmoteologiczną hipotezę, że świat, w którym żyjemy, z tym zestawem praw przyrody, który znamy, nie jest całą rzeczywistością. Jest zanurzony w jakiejś innej fizyce, w której nie obowiązuje zasada entropii. I przejście do wieczności będzie przejściem właśnie do tego innego świata. To jest, podkreślam, moja hipoteza i z góry zakładam, że nie jest prawdziwa, bo pewnie zbyt prymitywna w stosunku do tego, jak to jest w w kontekście problematyki zła i cierpienia rozumieć – i obronić – sformułowanie, że Bóg jest miłością?Moja odpowiedź jest taka sama jak poprzednio: krzyż Chrystusa. I nic więcej na ten temat nie potrafię powiedzieć. To jest taka sama tajemnica jak tajemnica Trójcy Świętej. Albo wręcz – ta sama przed laty w miesięczniku „Znak” zrobiliśmy ankietę: „Być księdzem dzisiaj”. Pozwól, że zapytam Cię w ten sam sposób: co znaczy dla Ciebie być księdzem dzisiaj?Zarówno dziś, jak i we wszystkich innych czasach księdzem trzeba przede wszystkim BYĆ . I to zapytam jeszcze o coś innego: w jakim stopniu Ty – jako ksiądz – czujesz się odpowiedzialny za instytucję Kościoła?Przede wszystkim czuję ogromny wstyd wobec zła, które dzieje się w Kościele. Po prostu wstyd. Czasem jest on tak silny, że nawet wstydziłbym się wyjść w sutannie na konkretnie się wstydzisz?Nie wstydzę się sutanny jako stroju kapłańskiego, tylko wstydzę się tego, z czym się ona ludziom kojarzy. Piszę o tym zresztą w artykule, który ma towarzyszyć tej rozmowie. A drugi element wspomnianej odpowiedzialności to osobista mobilizacja. Żeby sprostać temu, czego ludzie – wstyd i Józef Tischner, którego znałeś, napisał pod koniec życia: „Mam takie przekonanie, iż chrześcijaństwo – Ewangelię – mamy nie tyle za sobą, ile przed sobą”. Miał rację? Też uważasz, że chrześcijaństwo i Kościół mają jeszcze przed sobą przyszłość?Tę uwagę Józka można rozmaicie rozumieć. Na przykład tak, że mamy przed sobą niedościgły ideał chrześcijaństwa. I on zawsze będzie przed nami, nigdy nie osiągniemy go w pełni. To jedna możliwa interpretacja. A druga, prawdopodobnie taka, jaką Józek zamierzył, jest następująca: mamy jeszcze dużo do zrobienia. I może przyjdzie taki czas, że będziemy robić więcej niż dotychczas. Więcej i zgodniej z duchem każdym razie chrześcijaństwo na pewno ma przyszłość przed sobą, jeżeli w przyszłość włączyć HellerUrodził się 12 marca 1936 r. w Tarnowie w małżeństwie Zofii i Kazimierza Hellerów. Jego ojciec był inżynierem zakładów w Mościcach, pochodził z rodziny o korzeniach polsko-austriackich. Swojemu jedynemu synowi wybrał imię archanioła Michała, aby „walczył ze złem”. Po wybuchu wojny Hellerowie uciekli do Lwowa, skąd zostali wywiezieni na Syberię. Po powrocie do Polski w 1946 r. Michał ukończył liceum i zdał maturę. Po studiach w seminarium w Tarnowie i otrzymaniu święceń zdobył magisterium z teologii na KUL-u, a następnie z filozofii przyrody (studiów z elementami fizyki i matematyki). W 1966 r. obronił doktorat, a w 1969 r. uzyskał habilitację z filozofii na podstawie rozprawy Zasada Macha w kosmologii relatywistycznej. Od lat 70. związany był z krakowskim Papieskim Wydziałem Teologicznym (późniejszym PAT-em i UP JPII), współpracował z grupą krakowskich fizyków, a teksty teologiczne i popularnonaukowe publikował w „Tygodniku Powszechnym” i „Znaku”. Zaprzyjaźnił się też wówczas i prowadził wspólne projekty naukowe z Józefem Życińskim. Ks. Heller podejmuje w swoich pracach zarówno szczegółowe zagadnienia kosmologiczne, jak i kwestie filozofii w nauce, historii nauki oraz relacji nauki i religii. W 2008 r. otrzymał Nagrodę Templetona – całą kwotę 1,6 mln dolarów przeznaczył na stworzenie ośrodka badań interdyscyplinarnych Centrum Kopernika. Jest kawalerem Orderu Orła Białego, doktorem honoris causa dziewięciu uczelni. Jego książki przełożono na sześć z serwisu wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Zapoznaj się z Polityką prywatności.
Einstein, Freud, Nietzche, Ghandi, Lewis – każda z tych postaci nie tylko miała własne, konkretne i przemyślane przekonania na temat sensu istnienia świata, obecności Boga czy roli człowieka, ale również poświęciła życie na zgłębianie oraz propagowanie swoich teorii i odniosła ogromny sukces w tej dziedzinie. Studia to zwykle czas ostatecznego oderwania się od domu rodzinnego i początek budowania życia na własnych fundamentach i według własnych schematów. Gdy rodzice nie stanowią już takiego autorytetu jak wtedy, gdy byliśmy dziećmi, a każdego dnia z różnych stron napływają nowe informacje, warto skonfrontować się z nimi i świadomie wybrać, w co chcemy wierzyć i jakimi wartościami pragniemy kierować się w życiu. Poniżej w kolejności alfabetycznej znajduje się krótka charakterystyka dziesięciu najpopularniejszych światopoglądów, odpowiadających na takie pytania jak: Czy Bóg istnieje? Jaki jest cel istnienia świata? Jaki sens ma życie człowieka? Agnostycyzm Zakłada, że możliwości ludzkiego poznania są ograniczone, a człowiek nigdy nie będzie w stanie posiąść obiektywnej, prawdziwej wiedzy na temat rzeczywistości. Z tego względu agnostycy uważają, że nie da się poznać istnienia Boga ani odpowiedzieć na pytania o sens i cel istnienia świata. Agnostyk dosłownie znaczy bez wiedzy (a – bez; gnōsis – wiedzy). Ateizm Pogląd zaprzeczający istnieniu jakiegokolwiek Boga, istot niefizycznych i sił nadprzyrodzonych. Pochodzi od słów a – bez, theos – Bóg. Choć ateiści zgadzają się w tym aspekcie, w pozostałych kwestiach dotyczących świata i człowieka mogą mieć różne poglądy, dlatego są wśród nich przedstawiciele humanizmu, relatywizmu czy naturalizmu. Deizm Deiści na podstawie racjonalnego porządku świata i praw fizycznych wnioskują, że istnieje jeden bezosobowy Bóg, który stworzył świat i rządzące w nim prawa, lecz nie sprawuje nad nim żadnej kontroli. Uważają też, że Boga nie da się poznać w żaden sposób. Podobnie jak ateiści, różnią się między sobą w poglądach na pozostałe kwestie filozoficzne i mogą być przedstawicielami także takich poglądów jak egzystencjalizm, humanizm czy relatywizm. Ponieważ deizm zwraca uwagę na racjonalne podejście do świata, był jednym z podstawowych nurtów epoki oświecenia. Egzystencjalizm Zakłada, że najważniejszym atrybutem człowieczeństwa jest wolność. Człowiek jako jedyna wolna istota ma wpływ na swoje życie i może samodzielnie decydować o tym, kim jest. Ponosi też całą odpowiedzialność za podejmowane wybory. Może również niezależnie ustalić cel swojego życia, którym często staje się korzystanie z wolności i doświadczanie świata. Ponieważ egzystencjaliści uznają, że życie obiektywnie nie ma sensu, często towarzyszy im poczucie pustki, beznadziei i osamotnienia. Humanizm Filozofia humanistyczna podkreśla szczególną wartość człowieka jako istoty najwyższej i miary wszystkich rzeczy. To człowiek jest w centrum świata. Humaniści koncentrują się na naturze człowieka, jego problemach, potrzebach, szczęściu i wszechstronnym rozwoju psychicznym i fizycznym. Humaniści odrzucający istnienie Boga nazywani są świeckimi humanistami. Panteizm W tym światopoglądzie Bóg jest równoznaczny z wszechświatem, a jego cząstki są obecne we wszystkich bytach materialnych i niematerialnych. Wszystko, co istnieje (włącznie z ludźmi) jest częścią jednego absolutu, a więc w pewnym stopniu wszystko to Bóg. Panteiści sądzą, że Bóg poza światem nie istnieje, ale jest jego siłą napędzającą. Wierzą w reinkarnację, czyli pośmiertne wcielanie się duszy w inny, nowy byt fizyczny. Nihilizm Nihiliści zaprzeczają wszystkiemu – istnieniu Boga, moralności, filozofii, wiedzy, wartości oraz możliwości poznania. Uważają, że świat niematerialny nie istnieje, a życie nie ma sensu, i celu zarówno obiektywnie jak i subiektywnie. Nihilizm często powstaje na gruncie rozczarowania nauką, historią czy filozofią. Nazwa pochodzi od łacińskiego słowa nihil – nic. Relatywizm Zakłada nieistnienie prawdy absolutnej. Prawdziwość wypowiadanych założeń można odnosić jedynie do systemu, w którym są one wypowiadane. Zatem prawda, a także moralność czy dobroć mają charakter względny, zależny od czynników zewnętrznych, takich jak: kultura, język, historia czy sytuacja społeczno-polityczna. W relatywizmie wszystkie religie są tak samo prawdziwe i tak samo ważne do wyrażania wiary w Boga. Naturalizm Zaprzecza istnieniu Boga, a za jedyne istniejące byty uważa energię i materię. Według tego kierunku filozoficznego wszystkie zachodzące w świecie zjawiska są zdeterminowane przez prawa natury. Wszechświat jest więc ślepym mechanizmem, a ludzie wysoko rozwiniętymi organizmami biologicznymi, których wartość bierze się z wyższości nad innymi stworzeniami. Teizm Teiści wierzą w jednego, osobowego lub bezosobowego Boga istniejącego ponad światem. Uznają, że Bóg zaprojektował świat, kontroluje go i czuwa nad jego losami. W tym poglądzie to właśnie Bóg nadaje znaczenie wszelkiemu stworzeniu, także człowiekowi, oraz jest miarą wszystkich wartości, takich jak: dobro, prawda czy moralność. Największe religie teistyczne to chrześcijaństwo, islam i judaizm. Jeśli masz pytania lub chcesz dowiedzieć się więcej na temat teizmu, zajrzyj: Jak można sprawdzić swój światopogląd? Swoją filozofię życiową można odkryć dzięki odpowiedziom na określone pytania. Ruch Akademicki Pod Prąd przeprowadza na uczelniach test światopoglądowy. Jest on przygotowany w formie diagramu wyboru. Przechodząc przez określoną ścieżkę odpowiedzi można odkryć swoje przekonania. Jest to ciekawy sposób na sprawdzenie zarówno swoich poglądów, jak również na poznanie samego siebie. Więcej info na stronie rapp: Magdalena Chrzanowiecka
pogląd odrzucający wiarę w boga