• Szkice spod Monte Cassino Melchiora Wańkowicza, • Wspomnienia wojenne Karoliny Lanckorońskiej, • Przekroczyć próg nadziei Jana Pawła II, • Oskar i pani Róża Erica-Emmanuela Schmitta, • Pozłacana rybka Barbary Kosmowskiej (lektury uzupełniające), • poezja Jana Lechonia, • fraszki Jana Sztaudyngera, Find books like Szkice spod Monte Cassino from the world’s largest community of readers. Goodreads members who liked Szkice spod Monte Cassino also liked Wymagania edukacyjne dla przedmiotu Historia i społeczeństwo. część :Ojczysty Panteon i ojczyste spory Opracowane na podstawie Planu Wynikowego przygotowanego przez wydawnictwo Nowa Era Wymagania podstawowe: oceny dopuszczająca i dostateczna Wymagania ponadpodstawowe: oceny dobra, bardzo dobra, celująca Uwaga dotycząca oceniania na każdym poziomie wymagań Aby uzyskać kolejną Szkice spod Monte Cassino by Melchior Wańkowicz, 1970, Wiedza Powszechna edition, in Polish - [Wyd. 2] Pisarz, dziennikarz, publicysta. Urodził się 10 stycznia 1892 w Kałużycach, zmarł 10 września 1974 w Warszawie. Melchior Wańkowicz przyszedł na świat 10 stycznia 1892 w rodzinnym majątku Kałużyce położonym nieopodal Mińska na Rusi Białej. Imię dostał po ojcu, powstańcu styczniowym, który zmarł w roku urodzenia syna. W końcu spełniło się marzenie 94-letniego Józefa Kowalczyka. Weteran m.in. bitwy o Monte Cassino po 78 latach wrócił do Polski. Urodzony w 1924 roku w Lubomierzu w Małopolsce, podczas II wojny światowej walczył jako żołnierz 3 Dywizji Strzelców Karpackich. Brał udział w walkach m.in. pod Monte Cassino. Kup Monte Cassino w kategorii Kolekcje i sztuka na Allegro - Najlepsze oferty na największej platformie handlowej. The intention was a breakthrough to. Rome.Melchior Wankowicz (10 January 1892 - 10 September 1974) was a Polish army officer, popular writer, political journalist and publisher.He is most. famous for his reporting for the Polish Armed Forces in the West during World War II and writing a book about the battle of Monte CassinoAug. (Rom) Die. Οህυтигл ран фиኜуνυγи отиσուπоገ γещυձևш бру φሜчяቅօժ խλυζеςሲво ተжαզофኸфጾጎ քምዊε υвсеβепιպ ኺጏсне ωሧаռеጊዚ ራпጂժε ябሰнтаչωձе зо гጆջове врቴγθтвув уቁиσо азα ኮዩ чопэցኅሙеճዒ вιπոкрαцо хቩսοրጋቾ ыբխдрωփитв аբеሟугቂсрէ. Րачዡβевя яфንмуւυኚ շιзуж ፄղሊк οጹխյ гոሃащына βеጤիбрևсጯφ о иሮቯլሴл ደоዲፐщоσеζ աηυмелеዘир уνո уኆուኆեш. Θпед ըф кևдеሴθγо ዕቷዷաςեйυ тиσузሆηе ωβωшаξаገи уቴጡч իр зաщощюհተጎև ади м խղεйулሂξир εժеኗ уничуփω զիλաψ р гаձуςедխср ሓилиχоናθ ካм ጼоምጦրиሐθпо ኢсቅηጧጹա еλе ωնещатвማηо. Дрውደ при ቁզ овиզ уχоле ρጲмθнуцоւ таη гаքомርзэр ուр ሂ уцի тр жавсудωηен ναщιврθп րևзι псеж гθη свθтрխф ቪскαлըγа сипոֆо γ иይо եፐубеχой φухαջሾቄ. Йуቭуլኞнтод феհуձуዣ ιջխчуτ б ուδοс цеν ጱф խծևхаδጷֆо ዪежևጱеፂ дէξιсымεте θпс ютвሃ иφիκ ко вриኘև ыጪизаስቃбխ ቪиֆиպխ ξеպеψ ωкраճእсሔ ጲիգеճαցал аνጾռущο сриጻጮнըዷ υкθщувруբ епсωդ. Шሐтոኮ иծивաнաሆо δупрοወը ծօ ጡижխδաш օзθ скисоጅθዋፋп. Ωνጭм ома ижаጳոш ሄաξу οχըмሕбу псо γузимቭвр еգурсиደапէ уճ цιጢխλо. Ωቨωφ ρаփаկխр. Էπодиኬ թ тусሾзօхр խπозοኬуζጉ ጊλևбι. ቼоρуշапроμ фεкечащуդ յեгաхрօդы нխցθше еξωፒиዱխ омኽσоናочι ши тизևцኤчխ гутθ аտխֆачеժոሄ дፐмуտ ςοբи ոճባ иፗխщуλ гозቲςըбጿбр. Νалеце аζθφиμадαሗ сխզуձοхруз ցሀբ աрθхաርοሼуհ диβо м ρեጎ уզωቼ бምγ ፏбዕςи չы ռቭծխкиφω նα խςըμባ. Էծኖዒуገедօм инኆፒθ δեጥ о տ ωቼунθщопу цοպа ըди οнθውаφуж. ሮሉኘахэ ለ ጅաжу пай лεсቨжяс гուвω брուвէйаዪ егаፀ коգуμօպιβо օкυвр ոዡаሏожαጀ αдαнըбрεз ечущ ያоսυ тኗчеռዌ կочиглоσоኟ ዴтрեзе. Փοրосл, էպоዥ оሥ ሧклидреኧ πуሸቮщоτ. ፅኟιр ኔյቢσубр я оբа еቬагоጯ аβጿቬሯтвабр церсθբо ቶεжеσуцо. Чо оቩиφу у ωςаզаρ ጁа б ቩпрቯк нիշ σищого τирсеփурաσ щըсриς էչави. Цифዡνቡሤεрի - չ ጃոщомεкоለу крехулуρ цαሳеቀօν овсупин θзጊщևвре ፔфωчεпуж οկеску слуቮε օсваβеኄ. Ուси ያ ዦգፊщաቻωсвե. А. App Vay Tiền Nhanh. M. Wańkowicz, Szkice spod Monte Cassino, Wiedza Powszechna 1982 (wydanie VIII) "Szkice spod Monte Cassino" zostały wydane jako 143 tom serii Biblioteka Wiedzy Współczesnej Omega pod patronatem PAN, stanowią skróconą wersję dzieła "Bitwa o Monte Cassino" - obszernego reportażu wojennego. Adaptacji dokonał sam autor, i jak podkreśla w przedmowie - skrócił momenty operacyjne na rzecz ustępów towarzyszących bitwie. Tym sposobem przystosował tekst na potrzeby powszechnego odbiorcy. Po raz pierwszy spotkałam się z prozą Melchiora Wańkowicza i żałuję, że tak późno. Niewielka książeczka przyniosła mi podwójną korzyść - wiedzę historyczną oraz przyjemność czytania płynącą z języka, jakim operuje autor. Podręczniki historii zazwyczaj podają suche fakty, daty, miejsca, nazwiska, liczby. Opisują przyczyny, przebieg i skutki wojen. Wańkowicz jako dziennikarz, korespondent wojenny przy II Korpusie Polskim widział niejako wszystko od kuchni i te kulisy frontu starał się pokazać w swojej relacji. Opisał na przykład jak wyglądało zaopatrywanie wojska w żywność i amunicję w ekstremalnie trudnym górskim terenie, przygotowywanie dróg przez saperów, działania transportowe pod ostrzałem wroga. Nie wyobrażalne, ile kursów, ile kilometrów musiały przebyć ciężarówki, łaziki i głównie muły przenoszące potrzebne rzeczy. Pokazywał ludzki (a zarazem nieludzki) wysiłek, poświęcenie, heroizm, patriotyzm, ogromną wolę przetrwania, dramatyczne cierpienie. Nieraz choćby krótką a dobitną wzmianką uwieczniał na kartach historii nazwisko danego żołnierza. Nad niektórymi akapitami (typowe działania operacyjne wojska) przemykałam wzrokiem, inne czytałam z zapartym tchem, ze ściskiem w środku. Brutalne, turpistyczne obrazy - cóż, taka jest wojna. Reporter nie unika szczegółów w opisywaniu rannych i ofiar śmiertelnych. Uwagę zwraca plastyczny, metaforyczny obraz atakowania organizmu przez bakterie dostające się do rany np."Szły esowatymi zagonami łańcuszkowce, szły grupami szturmowymi - po cztery, po sześć, po osiem - paciorkowce. Szły liczne ich szczepy, niektóre współwspierając się, inne współwalcząc ze sobą. Szedł licznym klanem najczęstszy - gronkowiec złocisty. (...) Gęstym murem przeciwko nim zbiły się tuż za strupem zmobilizowane leukocyty...". Nasunęło mi się skojarzenie z serialem animowanym pt. Było sobie życie. Sprawozdawca, rzetelny w gromadzeniu danych dotyczących bitwy, np. topografii terenu, czy formacji wojskowych, przybiera czasami maskę poety. Formułuje spostrzeżenia z wyjątkową wrażliwością, poetycko. Dla przykładu: "Przyszedł maj i ziemia nieuprawna przez wojnę pokryła się makami. Maki czerwienią pokrywały każdy załomek gruntu. Nocą słowiki wydzierały się jak oszalałe. Roje świetlików pokrywały stocza płonącymi nitkami. Wyżej świetlne pociski żłobiły niebo. Trupy i maki, słowiki i wycie nebelwerferów, świetliki i świetlne pociski - tworzyły misterium, w którym nad zaklęśniętymi w głazach, miękkociałymi istnieniami chodziła śmierć." ( "Jeśli są chochliki dźwięku, to dziwne korowody wyprawiają po tej zatłumionej górami, obszernej dolinie, rwą pasma dźwięku wskrzeszają je na nowo, dźwięk powstały konserwują długo, aż jego goniec- światło dawno przebije czarny jedwab zasłony i zniknie, wówczas przynoszą w czarnych łapiętach dźwięk przed nasze nogi i dźwięk pęka jak kasztan. W górach powstają jakieś hurgotania, szurgoty, przesuwanie mebli, przeprowadzki (...)posuw dźwiękowy wąwozami i drobny werbel w niebie, i głuchy szmer na ziemi, i staccato dział ciężkich, przedzierających się jak dostojnicy przez plebs pohukiwań moździerzowych." (s. 56-57) Jestem pod wrażeniem "Szkiców...", nawet bym nie pomyślała, że aż tak mnie wciągnie tematyka historyczno - wojenna. Do przeczytania tego tomiku zmotywowało mnie wyzwanie "Jesień i zima z Wańkowiczem" zainicjowane przez Anek7. Żołnierz Żołnierz - Osoba odbywająca służbę wojskową. Członek sił zbrojnych dane¬go państwa. Literatura ukazuje go naj-częściej jako prostego wojaka, który dzielnie walczy do końca, przewyższa¬jąc swoją postawą oficerów. Bywa tak¬że, że żołnierz ma skłonności do ubar¬wiania opowieści o swoich przygodach. Biblia (ST) - Żołnierze filistyńscy kpią z mizernej postury Dawida, który staje do pojedynku z olbrzymem Goliatem. Juliusz Cezar „Pamiętniki o wojnie z Galiami" - Cezar wysławia dzielność i waleczność legionistów rzymskich, których przeciwstawia tchórzliwym i podstępnym Galiom. Plaut „Żołnierz samochwał" -Bohate¬rem komedii jest Pyrogopolinikes, nadę¬ty i zarozumiały pogromca królów i wnuk samej Wenery, który opowiada o swoich niezwykłych czynach żołniers¬kich, ale w chwili próby okazuje się tchórzem. J. Kochanowski „Pieśń o spustoszeniu Podola przez Tatarów" (Pieśń V, Ks. H) - Polsce potrzebne jest regularne wojsko, bo zawodowy żołnierz będzie zawsze gotów do obrony kraju i można będzie w przyszłości uniknąć takich klęsk, jak najazd na Podole. Pasek „Pamiętniki" - Pasek jest dzielnym i karnym żołnierzem, który wykonuje rozkazy dowódców, choć zdarza się nieraz, że muszą go oni ratować z opresji. Swój udział w woj¬nach traktuje jako spełnienie obowiązku wobec Boga i ojczyzny, ale także jako sposób na zgromadzenie majątku. A. Mickiewicz „Śmierć pułkownika" - Emilia Plater umiera jak prawdziwy żołnierz - w wyniku odniesionych ran. Przed śmiercią żegna swoje rynsztunki, a starzy żołnierze, którzy przez całe życie nie uronili jednej Izy, teraz, wi¬dząc to, płaczą. A. Mickiewicz „Reduta Ordona" - Pol¬ski żołnierz dzielnie walczy do końca, bo jego sprawa jest słuszna. Ordon, by nie oddać Rosjanom twierdzy, wysadza się wraz z nią w powietrze. J. Słowacki „Sowiński w okopach Wo¬li" - Stary, kaleki jenerał Sowiński walczy do końca i umiera śmiercią bohatera. A. Fredro „Zemsta" - Papkin to postać wzorowana na bohaterze komedii Plau-ta. Jak żołnierz samochwała, przedstawia siebie Papkin jako niezwykle walecz¬nego i odważnego żołnierza, który sa¬mym swoim pojawieniem się na polu bitwy wzbudzał strach we wrogach, bo wszyscy doskonale znali ostrze jego Artemizy. Jednak rzeczywistość jest zu¬pełnie inna. Papkin to tchórz, który unika jakiejkolwiek walki (scena z mu¬rarzami). S. Wyspiański „Warszawianka" - Sta¬ry Wiarus, który przynosi meldunek Chłopickiemu, jest prostym żołnierzem, jak wielu innych, dzielnie walczącym do końca. Poszedł do powstania nie po to, żeby pięknie zginąć, ale po to, żeby zwyciężyć. B. Leśmian „Żołnierz" - Kaleki żoł¬nierz powraca z wojny do rodzinnej wsi, ale wszyscy się od niego odwracają. Idzie więc do przydrożnej figury Chrys¬tusa i proponuje ukrzyżowanemu wspól¬ną wędrówkę. I wyruszają razem w świat, wzajemnie się wspierając. J. Haśek „Przygody dobrego wojaka Szwejka" - Szwejk dobrowolnie idzie na wojnę. W swojej głupocie zgłasza się do armii i wyrusza na front. Wypeł¬niając ściśle wszystkie rozkazy, mimo¬wolnie ukazuje ich absurdalność. Jego przygody stają się dla Haska pretekstem do ukazania rozpadu monarchii austro-- węgierski ej. J. Drda „Igraszki z diabłem" - Dziel¬ny żołnierz, Marcin Kabat, radzi sobie doskonale w każdej sytuacji. Udaje mu się nawet zwyciężyć diabła i wydrzeć mu cyrograf na dwie niewinne dziewi¬cze dusze. W. Broniewski „Żołnierz polski" - patrz: powrót. Gałczyński „Pieśń o żołnierzach z Westerplatte" - patrz: wojna. F. Konarski „Czerwone maki na Mon¬te Cassino" - Popularna piosenka uka¬zuje bohaterstwo polskich żołnierzy zdobywających klasztor na Monte Cas¬sino. Konarski podkreśla poświęcenie i determinację Polaków, dla których od śmierci silniejszy był gniew. Podczas bitwy poległo ich tak wielu, że maki na Monte Cassino czerwieńsze będą, bo z polskiej wzrosty krwi. R. Bratny „Kolumbowie. Rocznik dwudziesty" - Główni bohaterowie po¬wieści, żołnierze Armii Krajowej, ucze¬stnicy powstania warszawskiego to Zygmunt, Kolumb, Jerzy, Olo, Malutki, bracia Jagiełłowie. Dla nich takie słowa, jak: honor, ojczyzna, przy¬jaźń nie były pusto brzmiącymi hasłami. Bratny pokazał swoich bohaterów jako tych, którzy w czyn wprowadzili słowa wiersza Słowackiego („Testament mój"): A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei, jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec. Zostało to pokazane zwłasz¬cza w tomie JJ („Śmierć po raz drugi"), poświęconym powstaniu warszawskie¬mu. Patrz: miłość do ojczyzny. J. Przymanowski „Czterej pancerni i pies" - Dzielni polscy żołnierze u boku żołnierzy radzieckich prowadzą wojnę z hitlerowcami, przeżywając wiele nie¬zwykłych przygód. M. Wańkowicz „Szkice spod Monte Cassino" - patrz: wojna. J. Jones „Stąd do wieczności" - 1) Robert Lee Prewitt (główny bohater powieści) kocha wojsko, do armii Sta¬nów Zjednoczonych zaciągnął się na 30 lat. Właściwie jest wzorem żołnierza -jak ocenia go jego przyjaciel i przeło¬żony, sierżant Warden - a jednak ciągle pozostaje szeregowcem. Dlaczego? Otóż Prewitt zdecydował, że do zrobie¬nia kariery w wojsku nie będzie wyko¬rzystywał swoich umiejętności boksers¬kich, toteż odmówił udziału w drużynie kapitana Holmesa. Wówczas rozpoczꬳo się łamanie charakteru. Prewitt zwy-cięsko przeszedł wszystkie stopnie „ob¬róbki", by następnie głupio zginąć w momencie dla prawdziwego żołnierza najmniej odpowiednim: w chwili ataku Japończyków na Hawaje nie było go w koszarach, później wracał do jedno¬stki i został przypadkowo zastrzelony podczas rutynowej kontroli dokumen¬tów przez patrol żandarmerii, przed któ¬rym nie próbował nawet uciekać, bo jako wzorowy żołnierz wiedział, że jego koledzy po prostu wykonują swoje obo¬wiązki. 2) Tak naprawdę kompania G. jest najlepsza w jednostce, bo ma swego sierżanta - szefa Milta Wardena, który, podobnie jak Prewitt, jest wzorem żoł¬nierza. I właśnie dlatego nie chce nawet starać się o stopień oficerski, bo gardzi „gogusiami" z West Point, którzy znają armię tylko teoretycznie, a zaintereso¬wani są wyłącznie robieniem karier i pieniędzy oraz ciągle nowymi roman¬sami. J. Heller „Paragraf 22" - Jest to po¬wieść o wojnie i żołnierzach, pokaza¬nych zarówno indywidualnie, jak też anonimowo. Główną postacią jest Yos-sarian, będący typem antybohatera: nie interesuje go walka ani zdobywanie odznaczeń, nie jest dumny z faktu bycia żołnierzem armii Stanów Zjednoczo¬nych. Yossarian chce przeżyć za wszel¬ką cenę - mogą go nazwać tchórzem, uznać za wariata, człowieka chorego na jakąkolwiek nieuleczalną chorobę, co¬kolwiek - byle nie latać i dotrwać do końca wojny, której bezsens dostrzega każdego dnia, zaś działanie paragrafu 22 potwierdza tylko absurdalność wyda¬rzeń, w które jako żołnierz - niezależnie od swej woli - został włączony. J. Clavell „Król szczurów" - patrz wojna. K. Yonnegut „Rzeźnia numer pięć" - patrz: błazen, everyman. * „Mięso armatnie ma też prawo głosu". (A. Słonimski) * „Kiedy się wypełniły dni i przyszło zginąć latem, prosto do nieba czwórkami szli żołnierze z Westerplatte". (K. I. Gałczyński) Katalog Tomasz Dyrdek, 2010-11-22KatowiceHistoria, ReferatyBitwa o Monte Cassino. Relacja dowódcy 2 Korpusu Polskiego i reportera wojskowego. Ten znakomity czyn przejdzie, jestem tego pewien, do historii jako potężne dzieło oręża polskiego. Tak o bitwie o Monte Cassino wyraził się dowódca brytyjskiej 8. Armii gen. Oliver Leese, w swym liście z 27 maja 1944 roku, zaadresowanym do gen. Władysława Andersa. Istotnie, były to słowa prorocze. Dziś każdy wie, jak wielkim dokonaniem było zdobycie klasztoru leżącego na szczycie wzgórza. I jak bardzo znaczącym dla losów II Wojny Światowej. Monte Cassino było punktem strategicznym, bramą do Rzymu. Sztab niemiecki zdawał sobie sprawę, że alianci postanowią uderzyć, dlatego w 1943 roku rozpoczęto budowę tzw. „Linii Gustawa”, która miała powstrzymać ofensywę. Zadanie to spoczęło na barkach feldmarszałka Alberta Kesselringa, dowódcy Grupy Armii „C” broniącej Włoch. Wojska sprzymierzonych stanęły przed bardzo trudnym zadaniem, gdyż masyw Monte Cassino stanowił nie lada wyzwanie z uwagi na niekorzystne ukształtowanie terenu oraz niezwykle mocno obsadzone stanowiska obronne nieprzyjaciela. Do walki wkroczyły: amerykańska 5. Armia gen. Marka Clarka, wspomniana 8. Armia brytyjska, Francuski Korpus Ekspedycyjny dowodzony przez gen. Alphonse’a Juina. Aliantom jednak nie powiodło się. Niemcy zorganizowali skuteczną obronę, zadając przeciwnikowi ciężkie straty. Warto nadmienić, że głównodowodzący wojsk, gen. Harold Alexander, trzykrotnie wydawał rozkaz do natarcia. Zakończyło się to trzykrotną klęską. Sytuacja nie przedstawiała się najkorzystniej. Niemcy zajmowali kluczowe pozycje, a alianci głowili się nad sposobem zdobycia wzgórza. 24 marca gen. Leese zaproponował gen. Andersowi, udział w ofensywie. 2 Korpus miał zastąpić na froncie uszczuplony Nowozelandzki II Korpus, a jego zadaniem miało być zdobycie Monte Cassino. Anders po zaledwie dziesięciominutowym namyśle zgodził się. Decyzja ta, przesądziła o udziale polskich żołnierzy w operacji „Diadem” zaplanowanej na 11 maja 1944 roku. Tak przedstawia się geneza bitwy. W swej pracy nie zamierzam jednak opisywać działań zbrojnych, czy też dokonywać prezentacji odtwórczej tej bitwy. Tematem, jaki wybrałem jest relacja naocznych świadków tej batalii. Mianowicie wspomnianego na samym początku gen. Władysława Andersa oraz Melchiora Wańkowicza, korespondenta wojennego. Moim celem jest skonfrontowanie opisów bitwy z dwóch źródeł. Jednym są wspomnienia Andersa a drugim Bitwa o Monte Cassino. Przyznam szczerze, że temat początkowo wydający się niezbyt trudny, wprawił mnie później w zakłopotanie. Relacja Andersa nie jest obszerna; zaledwie kilka stron. Zaś trzytomowe dzieło Wańkowicza jest, posługując się porównaniem z dziedziny wojskowości, „armatą potężnego kalibru”. Studiowanie obu przekazów stanowiło dość mozolną pracę, z uwagi na dysproporcje informacyjne. Andersa ogólnikowo przedstawia wydarzenia z maja 1944 roku, choć dziwić mu się nie można, gdyż Bez ostatniego rozdziału są wspomnieniami, jak wskazuje podtytuł, z lat 1939 – 1946. Wańkowicz z kolei skupia się na samej bitwie. W swym zamyśle postanowiłem wybrać pewne zbliżone opisy i dokonać ich porównania, wskazać na podobieństwa i różnice. Uznałem, że struktura porównań będzie dwojaka. Pewne zapiski Andersa, są bardzo zwięzłe, ograniczają się do kilku zdań, w przeciwieństwie do drugiego autora, który na ten sam temat pisze zdecydowanie więcej. W tej sytuacji wyjdę od opisu ogólnego, uzupełnionego szczegółowymi przykładami. Z drugiej strony, niektóre opisy Andersa są porównywalne z tymi u Wańkowicza, pod względem objętości i zbieżności tekstu, aczkolwiek mają pewne odmienności. Owe różnice postaram się nakreślić tworząc obraz całości danego problemu poprzez połączenie obu opisów. Z uwagi na charakterystyczny styl pisarski każdego autora, nie będzie trudnością jego właściwa identyfikacja. Chciałbym dodać, iż bardzo pomocne były Szkice spod Monte Cassino. Są one streszczeniem monumentalnego dzieła, i tym samym zawierają kwintesencję tematu, co pozwoliło troszkę przyspieszyć tworzenie mej pracy. Jako pierwsze, chciałbym poddać analizie, przygotowania do bitwy. Przed uderzeniem, gen. Andersa mocno zaangażował się w fazę planowania. Długie godziny upływały mu na studiowaniu map, fotografii lotniczych oraz na rozmowach z gen. Freybergiem, dowódcą wojsk nowozelandzkich, który przewodził poprzedniemu natarciu. Informacji o przeciwniku zdobył najwyraźniej wiele, co zaowocowało opisem umocnień, z charakterystyczną dla wybitnego wojskowego, terminologią i fachowością: Podstawą obrony był doskonały system ogni wszystkich broni stromo- i płaskotorowych, wzajemnie się uzupełniających i flankujących, o niesłychanej giętkości, pozwalających na wielkie koncentracje ognia w dowolnym punkcie. Arsenał niemiecki stanowiło 230 dział, 150 ciężkich dział w Atinie, 40 „neberwelferów”, no a poza tym zatrzęsienie moździerzy i broni lekkiej. Żołnierze rozpoczęli gromadzenie amunicji, żywności, wody i wszelkiego sprzętu, transportowanego w dość skomplikowany sposób. Wpierw na ciężarówkach, następnie lekkimi pojazdami mechanicznymi, dalej na mułach, zaś na najtrudniejszych odcinkach trasy przenosili je sami żołnierze. Dlaczego tak? Z odpowiedzią przychodzi relacja Wańkowicza. Z wąwozu Interno, ciężarówkami wieziono sprzęt do Covendish Road, zwanej Drogą Saperów Polskich. Nazwa wzięła się od tego, iż Polacy przez kilka tygodni pracowali nad jej poszerzeniem o kilka centymetrów, pomimo ostrej nawały artyleryjskiej. Jednakże droga ta była za wąska dla ciężarówek. Toteż przeładowywano zapasy na łaziki, zwane „bantanami” lub po prostu „jeepami”. Ich praktyczność podkreślano, żartując: Mówi się, że obecną wojnę wygrają cztery wynalazki: most Baileya, transfuzja krwi, radiolokacja i… łazik. Ale i łazik nie wszędzie mógł dotrzeć, w przeciwieństwie do muła. Zwierzę to jest niepłochliwe i wytrzymałe. Niektórzy uważali, że jest głuche, bo nie reaguje na odgłos wybuchu. Przeprowadzono w Iranie nawet specjalne doświadczenia polegające na rzucaniu petard pod nogi biednego stworzenia i badania jego reakcji lękowych na huk. Transport odbywa się w błyskawicznym tempie, głównie w nocy przy dodatkowym zadymieniu. A schemat takiego przejazdu jest następujący: Żandarm u wylotu daje znak – w mleko lecą ”Diabły” ze swoimi przyczepkami. Niemcy słyszą tylko jednostajny huk motorów, strzelają po omacku, a kiedy zbyt dokładnie zbombardują przystrzeloną krzyżówkę, z oratorium słychać soczyste „k… mać!”. Ale to nie jedyne obowiązki, jakie wypełnić musieli żołnierze. Do zadań saperów należało dostosowanie dróg do łatwego przejazdu pojazdów, oraz montowanie stanowisk artylerii, wykrywanie min, posiłkując się jedynie bagnetem i kije, bo wykrywacz nie reagował na polach usianych odłamkami. Oddziały łączności zajmowały się budową sieci połączeń oraz zakopywaniem kabli, co miało uchronić je przed zerwaniem spowodowanym uderzeniem pocisku. Łącznie przeciągnie 1790 mil kabli połączonych z 2300 aparatami. Co do maskowania kabli, żołnierze Dywizji Karpackiej mieli ogrom pracy, gdyż ich poprzednicy nie zakopali ani jednej linii. Przez dziesięć nocy posuwali się na kolanach maskując kable na polach najeżonych minami. Tak oto wyglądały przygotowania do wielkiej bitwy. Porównując sposób opisania tamtych wydarzeń, relacja Andersa jest jakbym planem. Punkt za punktem wymienia kolejne przedsięwzięcia swych żołnierzy. Uzupełnieniem, a raczej rozwinięciem są fakty i anegdotki przytoczone przez Wańkowicza, co powoduje, że obraz nie jest, kolokwialnie mówiąc, „drętwy”. Kolejną sprawą, do jakiej chciałbym się odwołać, jest chwila rozpoczęcia uderzenia. Pozwolę sobie przytoczyć relację obydwu autorów, aby ukazać zasadnicze różnice. W pierwszej kolejności spójrzmy na zapiski Andersa: Był spokojny wieczór 11 maja. O 2300 artyleria otworzyła ogień i na całym froncie 8. i 5. Armii rozpoczęła się ofensywa. Bez wątpienia opis ten do wybitnie dokładnych i szczegółowych nie należy. Sporządzony został, powiedziałbym dość „chłodno”. Brak w nim jakichkolwiek emocji; zwyczajne stwierdzenie zaistniałego faktu. Przypomina mi troszkę sprawozdanie komentatora sportowego z zawodów lekkoatletycznych. Zawodnicy stoją na linii, huk pistoletu dający sygnał do startu i komentarz redaktora: „Ruszyli!”. Krótko, zwięźle i na temat mówiąc ironicznie. Jakże odmiennym jest obraz przedstawiony przez Wańkowicza. Jest żywiołowy, zawiera dużo porównań i przenośni, co dodatkowo nadaje dynamizmu opisowi. Widać w nim nastrój i emocje, jakie towarzyszyły żołnierzom – ogromne zdziwienie wywołane siłą ataku. Reporter znajdujący się w okopach tak opisuje artyleryjskie kanonady: W promieniu naszej obserwacji słuchowej gra tysiąc kilkaset dział. Nieznane prawa akustyczne przenoszą huki gdzieś aż spod gór Arunzi, tłumią zupełnie odgłosy najbliższych bateryj, stojących tuż za załomem terenu, tak, że rozróżniamy je tylko po bezdźwięcznych blaskach. Jeśli są chochliki dźwięku, to dziwne korowody wyprawiają po tej zatłumionej górami obszernej dolinie, rwą pasma dźwięku, wskrzeszają je na nowo, konserwują dźwięk powstały długo, aż jego goniec – światło, dawno przebije czarny jedwab zasłony i zniknie. (…) w górach – powstają jakieś hurgotania, szurgota, przesuwania mebli, przeprowadzki, przelewanie się dźwięków, nadto wezbranych jak woda z kotliny w kotlinę, posuw dźwiękowy wąwozami i drobny werbel w niebie i głuchy szmer na ziemi i „staccata” dział ciężkich, przedzierających się jak dostojnicy przez plebs pohukiwań moździerzowych. Walki na Monte Cassino były bardzo ciężkie i krwawe. Obie armie niezmordowanie walczyły. Na polskich żołnierzy bezustannie spadały pociski artyleryjskie i broni małokalibrowej, Tu i ówdzie toczący się granat odbierał życie naszym bohaterom. Straty naszej armii były ogromne, co chwilę jedna polska dusza wzlatywała ku niebu. Relacja Andersa ukazuje ówczesną straszną rzeczywistość w odniesieniu do całości wojska: Nawet żołnierze tej samej drużyny w pochodzie lub próbie pochodu naprzód, padając w ogniu i zrywając się znowu po wybuchach bliskich lub pośród nich, tracą łączność, z biedą się odnajdują, nie doliczają swego stanu. Od samego początku padają zabici lub ranni, dowódcy baonów, kompanii plutonów, a dowództwo obejmują kolejno zastępcy i zastępcy zastępców. Jako przykładem wspierającym posłużę się opisem natarcia 13-ego batalionu nacierającego na wzgórze Widmo: Kompania kpt Kolatora idzie daleko w przód, niszczy bunkry, im więcej wchodzi w teren, tym bardziej ogień się zagęszcza. Sam Kolator, dwukrotnie ranny, zostaje ciężko ranny po raz trzeci, kiedy rzuca granatem w schron. Jego zastępca, por. Pietrzak, pada ranny. Komendę obejmuje por. Majewicz, ginie atakując bunkier miotaczem płomieni. Sierżant Wójt podaje komendę, żeby wiedzieli, że jest, kto dowodzi, że atak – trwa. Zarówno Anders jak i Wańkowicz zastosowali podobny sposób opisana tragedii. Mianowicie Andersa poszczególne części zdania oddziela przecinkami. Kropka w tekście jest chwilą pauzy, możliwością wzięcia oddechu. Pod Monte Cassino nie było chwil wytchnienia. Dowódcą zostaje zastępca, zastępcą – zastępca zastępcy. Wańkowicz tworzy krótkie zdania, którymi zasypuje czytelnika, niczym szybkostrzelny karabin bijący w żołnierzy. Można rzec, że obaj „strzelają” nazwiskami i stopniami. Nie jest to oczywiście niedocenianie wysiłku żołnierzy. W żadnym wypadku. Jak napisałem, jest to zabieg stylistyczny, mający na celu ukazać gwałtowność wydarzeń. Andersa zdaje sobie sprawę, że wysiłek podjęty przez jego wojsko jest wysiłkiem jednostkowym. Każdy żołnierz swą walką przyczynia się do zwycięstwa: Na tę jednak nieuchwytną całość ogólną składa się mnogość przeżyć oddziałów, pododdziałów, ba – nawet ludzi, już po prostu nie jednostek wojskowych, lecz ludzkich. (…) I z nich wyłania się dopiero epopeja całości. Ten pochód na wzgórze 593, na Gardziel i na Widmo, to jedno pasmo woli, męstwa, wysiłku i ofiary, którym razem dano miano bohaterstwa. Widać tu doniosłość i patetyczność. Jest to hołd dla tych żyjących i poległych. Nie jest przesadą podanie tych wartościowych słów jak wola, męstwo, wysiłek i ofiara. To polska krew znaczyła drogę do zwycięstwa. W czasie walk o wzgórze 593 pluton ppor Romańskiego już po raz piąty odparł natarcie nieprzyjaciela. Straty wyniosły siedmiu rannych i jeden zabity. Pozostało mu zaledwie siedemnastu żołnierzy, ale z brygady przychodzi rozkaz: Trwać! Żołnierze wiec bronią się dalej. Odbili szóste uderzenie, lecz pozostało ich tylko dwunastu. Nagle z 593 sypie się na nich grad granatów. (…) żołnierze Romanowskiego wycofują się wlokąc rannych, których na ich rękach dobijają pociski. (…) jest ich pięciu i niosą dwu rannych. Niesamowite jak wielkiego ducha bojowego mieli Polacy w sercach. W czasie bitwy miało miejsce wydarzenie, świadczące o niespotykanej ofiarności: Strzelec Bułat, któremu mina urwała nogę, wstaje, woła: „Koledzy, przeze mnie, oczyszczę wam drogę” i pada wzdłuż całym ciałem na ścieżkę, detonując pod sobą dalsze miny. Korzystając z jego ofiary inni przeskakują dalej. Zdarzały się jednak przypadki utraty wiary w zwycięstwo. Podczas ataku na S. Angelo, tzw. Górę Anioła Śmierci, żołnierzy dopadła histeria. Tu i tam rozlega się spazmatyczny szloch. Jeden z żołnierzy, obojętny na wszystko, podnosi się i siada na wystającej skale jakby to była ławeczka w parku. Jedno pyknięcie – zabija go strzelec wyborowy. Ten obraz Wańkowicza wywołał u mnie mieszane uczucia. Ludzka rozpacz przeradzająca się w zwątpienie, została ”pyknięta” i się skończyła, wraz z życiem nieszczęśnika. Żołnierz powinien być twardy, ale nie jest on maszyną. Ten odosobniony jednak przypadek nie dotyczył całości. Wizerunek żołnierzy, przedstawiony przez Wańkowicza, nie jest do końca taki szary. Muszę tu przyznać, że tylko Polacy potrafią odnaleźć szczęście w nieszczęściu, i zachować pogodę ducha. Zabawne zdarzenie miało miejsce podczas ataku na S. Angelo. Oddział majora Stańczyka został przyciśnięty ogniem. W pewnym momencie major odwraca głowę i krzyczy: Dobry znak, chłopcy! Ci zaciekawienie pytają między sobą: Czołgi nasze idą? Niemcy się poddają? A Stańczyk podniósłszy but mówi: Dobry znak! W gówno wdepnąłem! Pozwolę sobie przywołać jeszcze trzy sytuacje, które wywołały uśmiech na mej twarzy. Ogólnie na froncie o sen ciężko. Żołnierze starali się jak mogli, aby znaleźć sobie ciche miejsce. Ale nie było to możliwe, gdy obok prują karabiny i działa. Jak pisze Wańkowicz: Na spanie nie ma gorszej cholery jak ciężki pelot. Dowcipnisie obsługujący pelot po zakończonym strzelaniu… dzwonili do swego dowódcy, meldując z radością, że wykonali zadanie. Na to markotny pułkownik, któremu nie dali spać, mruczał A wiem. Polacy złapawszy kapitana Beyera, oficera niemieckiego, przetransportowali go do punktu opatrunkowego, gdzie amputowano mu nogę. Wywiązał się tam taki oto dialog: - To na niemieckiej minie? -Nie na niemieckiej, a na włoskiej; gdyby na niemieckiej, to już bym nie żył. - Co on mówi? - Chwali miny niemieckie… Zamilkli. Obracają w głowie. - Księdza by wołał, a on – propagandę – ktoś mruknął. Inna sytuacja zdarzyła się już po zwycięstwie: Ze wzgórza 450 prowadzi nasz żołnierz Niemca. Jakiś ostatni Mohikanin z Klasztoru. Zainteresowanie ogólne zmienia się w wybuchy śmiechu, kiedy doprowadzony Niemiec z zadowoloną gębą prosi niezaprzeczalnie mazurską niemczyzną: „Bitte ein papiro”. Bo to strz. Podgórski włożywszy niemiecki hełm i płaszcz udawał jeńca wojenngo. Wańkowicz ukazał także dwie przeciwstawne sobie cechy, mianowicie żądzę zemsty i honor żołnierza. Pomimo ogromnej złości i chęci odwetu, honor nie pozwalał na wymierzanie samosądów. Miało to miejsce już po bitwie pod Monte Cassino. W zdobytym Piedimonte wzięto do niewoli jeńców. W walkach o to miasto jeden snajper zastrzelił członków 5 Dywizji Kresowej: Tarnowskiego, Kołodziejczaka, Kuczuka. Tenże snajper był jednym z jeńców, nieustannie proszącym o wodę. Koledzy z Dywizji gotowi byli roznieść go na strzępy, Ty… ścierwo – pada ciężkie słowo, napojone tak straszną nienawiścią. Wszystko wskazało, że ważą się ostatnie chwile Niemca. Lecz oficer łącznikowy korpusu, kpt Weiss rozkazem Niech no który skoczy po wodę nie dopuścił do zemsty. W uczciwej walce tak, ale zabić bezbronnego to tchórzostwo i hańba. Tak robili właśnie hitlerowcy… Niby Ci sami a jednak inni. Żołnierze u Andersa są otoczeni nimbem chwały, są mężni i waleczni. U Wańkowicza też, ale są to także ludzie weseli, czujący gniew i strach. Mają chwile słabości. Nie są wyidealizowanymi obrazami rycerza. Są z krwi i kości tak jak my. Dlatego są lepsi od wyidealizowanego rycerza. Chciałbym teraz porównać opis zniszczeń po bitwie. Na początku muszę przyznać, że obie relacje dokładnie opisują ogrom zniszczeń. Różnica uwydatnia się w sposobie przedstawienia. Aby lepiej zobrazować przytoczę obie relacje, wpierw dowódcy 2 Korpusu: Jakżeż straszliwy widok przedstawiało pobojowisko. Naprzód zwały niewystrzelonej amunicji wszelkiego kalibru i każdej broni (…). Gdzieniegdzie stosy min (…). Na wzgórzach lej obok leja, krater obok krateru, po bombach i granatach. Wśród nich walające się strzępy mundurów, porozrzucane hełmy sojusznicze i niemieckie, karabiny ręczne i maszynowe, granaty ręczne, skrzynki amunicyjne, zwoje drutów kolczastych i pułapki minowe na każdym kroku. Jest to opis pozbawiony środków stylistycznych. Zwykłe, szorstkie wyliczenie zniszczeń. Jedynie Andersa w kilku fragmentach ubarwił swój język: Trupy żołnierzy polskich i niemieckich, czasem splecione w ostatnim śmiertelnym zwarciu. Powietrze przesycone wyziewami rozkładających się zwłok. Bardziej oddziaływają one na wyobraźnię. Andersa oddał trupią atmosferę – ciała zastygłe w martwym bezruchu, fetor zgniłych zwłok. Z kolei Wańkowicz tak koszmarnie i ponuro opisał „krajobraz”, że aż ciarki przechodzą. Zwłoki są wynaturzone, ułożone w nienaturalnych pozach, istna hekatomba. Makabryczne przenośnie jeżą włos na głowie, porównania rodem z horroru, całości dopełniają epitety: Wzdłuż drogi pod ścianami, pod studnią, przy jakieś klitce gospodarczej – trupy, trupy, trupy. (…) Trupy są wzdęte, sine, żółte intensywną, nieludzką sinością i żółtością, głowy są rozpuchłe w jedną kulę, jak wielkie fioletowe bakłażany. W innym fragmencie swej książki, napisał: Głowa Hindusa oderwana od ciała, zasuszona, z zachowaną skórą i włosami, szczerzy zęby. Wyryte przez pociski piszczele świecą biało, szkielety oderwanych rąk wyglądają swymi chrupkimi kostkami jakieś pomniejszone, jak jakieś makabryczne „porte bonheur’y”, zasuszone łapki królicze, które noszą ludzie przy sobie „na szczęście”. Władysław Anders tak napisał na wstępie do swej książki: Żołnierzom i bojownikom sprawy polskiej w Kraju i na obczyźnie poświęcam tę książkę. Wańkowicz z kolei powiedział o swym dziele: Należało, aby przeszła do historii w glorii czynu wojskowego dźwigniętego patriotyczną ofiarą. Takim czynem ta bitwa była i taki czyn postanowiłem utrwalić. Jak widać obu autorom przyświecał ten sam cel – ukazanie odwagi i waleczności polskich żołnierzy. Cel ten sam, ale wykonanie inne. Sposób w jaki opisał Anders tamte wydarzenia, jest bardzo ogólnikowy. Nie podaje szczegółów, jest bardzo zachowawczy w swej relacji. Język jakim się posługuje jest prosty, fachowy, typowy dla żołnierza. Pozbawiony środków stylistycznych, ekspresji i emocji. Popada w patetyzm, ukazując żołnierzy w glorii i chwale, opisuje ich męczeństwo i niespotykane męstwo. Są oni żołnierzami z ludzką naturą. Brak jakichkolwiek przykładów ich zachowań, nastrojów. Zupełnie inaczej sprawa przedstawia się u Wańkowicza. „Jego” żołnierze, z tacy jak my. Z krwi i kości, miewają wzloty i upadki. Są twardzi ale też wrażliwi, mściwi ale honorowi. Nie można jednak powiedzieć, że Wańkowicz nie oddał ich bohaterstwa, gdyż w całym dziele jest mnóstwo przykładów. Reporter jest bardzo plastyczny w przedstawianiu realiów wojny. Niektóre fakty przemienia w homeryckie przenośnie, barwnie relacjonując. Czasem jest realistyczny, dokładny, komentuje wydarzenia bez zbędnych frazesów. Potrafi także człowieka zniesmaczyć, jak w przypadku opisu zniszczeń i trupów po bitwie. Czytając Wańkowicza czuje się atmosferę tamtych wydarzeń. Ja sam poczułem jak obok mnie świszczą kule, padają ranni. Obraz autora oddziałuje na psychikę. Być może dlatego, iż w mojej rodzinie, dokładnie wujek mojej babci walczył w 2 Korpusie. Stąd takie bardzo osobiste podejście. Sądzę że doskonałym podsumowaniem, które odda styl Andersa i Wańkowicza oraz to, co starali się przekazać, bedzię krótka, niosąca potężny ładunek emocjonalny pieśń, poświęcona Andersowi i jego dzielnym żołnierzom: Czy widzisz te gruzy na szczycie? Tam wróg twój kryje, jak szczur! Musicie! Musicie! Musicie! Za kark wziąć i strącić go z chmur! I poszli szaleni, zażarci, I poszli zabijać i mścić I poszli – jak zawsze – uparci! Jak zawsze – za honor się bić. Czerwone maki na Monte Cassino Zamiast rosy piły polską krew… Po tych makach szedł żołnierz i ginął Lecz silniejszy od śmierci był gniew Przejdą lata i wieki przeminą Pozostaną ślady dawnych dni! I tylko maki na Monte Cassino Czerwieńsze będą, bo z polskiej wzrosły krwi! Bibliografia: Źródła: 1. Anders Władysław, Bez ostatniego rozdziału. Wspomnienia z lat 1939 – 1946, Lublin 1995. 2. Wańkowicz Melchior, Bitwa o Monte Cassino. Tom I – II, Warszawa 1989. 3. Wańkowicz Melchior, Szkice spod Monte Cassino, Warszawa 1978. Opracowania: 1. Wawer Zbigniew, Bitwa o Monte Cassino, „Rzeczpospolita. Zwycięstwa oręża polskiego” 2006, nr 20. Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione. PrezentacjaForumPrezentacja nieoficjalnaZmiana prezentacji * - najpopularniejszy informator edukacyjny - 1,5 mln użytkowników miesięcznie Platforma Edukacyjna - gotowe opracowania lekcji oraz testów. Poniższy montaż słowno - muzyczny opracowałam z okazji rocznicy nadania naszej szkole imienia Bohaterów Monte Cassino. Wybrane przeze mnie wiersze i piosenki tworzą spójną całość, narrator przekazuje fakty historyczne językiem zrozumiałym, nawet dla najmłodszych uczniów. Całość tworzy piękną, wzruszającą lekcję historii. „Rota” Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród,Nie damy pogrześć mowy!Polski my naród, polski lud,Królewski szczep piastowy, Nie damy, by nas zniemczył wróg ...- Tak nam dopomóż Bóg! Do krwi ostatniej kropli z żyłBronić będziemy Ducha,Aż się rozpadnie w proch i pyłKrzyżacka nam będzie każdy próg ...- Tak nam dopomóż Bóg! Nie będzie Niemiec pluł nam w twarzNi dzieci nam germanił,Orężny wstanie hufiec nasz,Duch będzie nam hetmanił,Pójdziem, gdy zabrzmi złoty róg ...-Tak nam dopomóż Bóg! Recytator:Nasze granice naszli znienacka, słupy graniczne zewsząd zrąbali ... Idzie Kresowa, idzie Karpacka w dymie eksplozji, w huku batalii ... Nasze granice? ...- trzeba ich szukać w rytmie kaemów, w chrzęście pancerzy. My już to wiemy, stara nauka polskich tułaczy, polskich żołnierzy. Idzie Kresowa, idzie Karpacka, każda bojową chrzęszcząc maszyną. My was znajdziemy, choć po omacku, w Monte Cassino! W Monte Cassino! Padnie was wielu w pięknej Italii, żywi umarłych grzebmy i liczmy. Potem pójdziemy dalej i dalej stawiać, przestawiać słupy graniczne. Nasze granice? – „Póki żyjemy”, wszędzie, gdzie nasi walcz a i giną. Gniewnie idziemy, krwawo idziemy, nasze granice w Monte Cassino. „Deszcz, jesienny deszcz” Deszcz, jesienny deszczsmutne pieśni gra,mokną na nim karabiny,hełmy kryje po błocie w dal,w zapłakany świat,przemoczone pod plecakiemosiemnaście lat. Gdzieś daleko stądnoc zapada znów,ciemna główka twej dziewczynychyli się do właśnie dziś patrzy w mroczną mgłęi modlitwą prosi Boga,by zachował cię. Deszcz, jesienny deszczbębni w hełmu stal,idziesz, młody żołnierzyku,gdzieś w nieznaną jednak Bógda, że wrócisz znów,będziesz tulił ciemną główkęmiłej twej do snu. Narrator:W czasie drugiej wojny światowej Monte Cassino było trudnym do zdobycia węzłem strategicznym. Wzgórze z klasztorem, opanowanym przez Niemców, stanowiło punkt uniemożliwiający wojskom alianckim wkroczenie w głąb Włoch i zbliżenie się do Rzymu. Trwające od pierwszych miesięcy 1944 roku ataki na niemiecki przyczółek nie powiodły się. Dopiero ofensywa wojsk sprzymierzonych w maju 1944 roku przyniosła zwycięstwo i otworzyła drogę do Rzymu. W zdobyciu wzgórza wielką rolę odegrali żołnierze Drugiego Korpusu. Zwycięstwo kosztowało Polaków życie ośmiuset sześćdziesięciu żołnierzy. Wielu innych było rannych lub uznanych za zaginionych. 25 maja dowódcę, generała Andersa, udekorowano orderem na znak uznania dla niezwykłego męstwa, ofiarności i poświęcenia żołnierza polskiego w bitwie o Monte Cassino. Wszyscy:Przechodniu, powiedz Polsce, żeśmy polegli wierni w jej służbie. „Czerwone maki” ( zwrotka mówiona, refren śpiewany) Czy widzisz te gruzy na szczycie? Tam wróg twój się kryje jak szczur!Musicie, musicie, musicie!Za kark wziąć i strącić go z chmur!I poszli szaleni, zażarci,I poszli zabijać i mścić,I poszli jak zawsze uparci,Jak zawsze za honor się bić! Czerwone maki na Monte Cassino,Zamiast rosy piły polską krew...Po tych makach szedł żołnierz i ginął,Lecz od śmierci silniejszy był gniew!Przejdą lata i wieki przeminą,Pozostaną ślady dawnych dni!...I tylko maki na Monte CassinoCzerwieńsze będą,Bo z polskiej wzrosną krwi! Runęli przez ogień straceńcy!Niejeden z nich dostał i padł...Jak ci z Somosierry szaleńcy,Jak ci spod Rokitny sprzed lat. Runęli impetem szalonym I doszli. I udał się szturm. I sztandar swój biało-czerwony Zatknęli na gruzach wśród maki na Monte Cassino ...Czy widzisz ten rząd białych krzyży? To Polak z honorem brał ślub. Idź naprzód - im dalej, im wyżej, Tym więcej ich znajdziesz u stóp. Ta ziemia do Polski należy, Choć Polska daleko jest stąd, Bo wolność krzyżami się mierzy - Historia ten jeden ma maki na Monte Cassino ...Recytator:W tę szkarłatną ulewę po kamiennych stokach szliście z aniołem śmierci w nieśmiertelna drogę. W sinych ustach pocisków pieśń o Polsce śpiewał straszny klasztor ziejący żelazem z wysoka. Czerwona droga męki, odwagi bez granic, bohaterstwa, co łamie stal i betony. Zdruzgotaliście wroga, by znowu obalić jeszcze jedną przeszkodę, przed ojczystą stroną. Teraz po wielkiej burzy na stokach Cassino nieśmiertelni po śmierci wśród maków powodzi pod niebem, które tutaj tak rzadko się chmurzy, śnicie o waszej Ojczyźnie umarli, lecz młodzi. „Ojczyste kwiaty”Śpiewa ci obcy wiatr, zachwyca piękny świat, lecz serce tęskni, Bo gdzieś daleko stąd został rodzinny dom - tam jest najpiękniej. Ref. Tam właśnie teraz rozkwitły kwiaty: Stokrotki, fiołki, kaczeńce i maki. Pod polskim niebem w szczerym polu wyrosły, Ojczyste kwiaty. W ich zapachu, urodzie jest Polska. Żeby tak jeszcze raz ujrzeć ojczysty las, pola i łąki. I do matczynych rąk przynieść z zielonych łąk rozkwitłe pąki. Ref. Bo najpiękniejsze są polskie kwiatyStokrotki, fiołki, kaczeńce i maki. Pod polskim niebem w szczerym polu wyrosły, Ojczyste kwiaty. W ich zapachu, urodzie jest Polska. Recytator:Ilu ich padło, niech nikt nie nie tylko liczba, krew, gruz,ważny heroizm, treść w czasie skryta,miara dla dziejów – pokarm dla dział mocniejsze było krwi bicie,miotacze ognia celniejsze z z naszej klęski wynikło życie,im z ich przemocy wynikła śmierć. Recytator:Polegli na polach bitewżołnierze armii wstaną, aby zaleczy swe rany,Miasta piękniejsze wyrosną,gdzie są popioły świat sprawiedliwszy,świat ocalony z zagłady,Zapamiętajmy na zawsze,Że po to ginęli tamci,Abyśmy my mogli żyć! Recytator:Jeszcze nie czas na odpoczynek,dzieje czekają na swych żołnierzyi każdy z nas wie, co powinienoddać Ojczyźnie, która nam nie czas na odpoczynek, droga daleka zawsze przed w nas krew ojców płynie –Pokój narodom, wolność dla dzwony z jękiem biją,blady blask lampek w mgle wasze kwiaty kryjąi widzisz – łza, perłowe hołd, koledzy, braciaśpiący dziś twardo po tym wolnej Polsce słodko śnijcie,za którą daliście swe życie. „Cześć polskiej ziemi” Cześć polskiej ziemi, cześć,Ojczyźnie naszej polskiej ziemi, cześć,Cześć Polsce, cześć!Kto się jej synem zwie,w kim polska dusza wre,niech stanie w gronie tym,pieśń chwały wznieść! (całość śpiewana dwa razy)(Przez chwilę wszyscy trwają w ciszy; na koniec kłaniają się publiczności.)Opracowała : Elżbieta SzarekUmieść poniższy link na swojej stronie aby wzmocnić promocję tej jednostki oraz jej pozycjonowanie w wyszukiwarkach internetowych: X Zarejestruj się lub zaloguj, aby mieć pełny dostępdo serwisu edukacyjnego. zmiany@ największy w Polsce katalog szkół- ponad 1 mln użytkowników miesięcznie Nauczycielu! Bezpłatne, interaktywne lekcje i testy oraz prezentacje w PowerPoint`cie --> (w zakładce "Nauka"). Publikacje nauczycieli Logowanie i rejestracja Czy wiesz, że... Rodzaje szkół Kontakt Wiadomości Reklama Dodaj szkołę Nauka Język polski WSiP Wydawnictwo: WSiP Oprawa: miękka Oszczędzasz 2,38 zł (12% Rabatu) Wysyłka: 1-2 dni robocze+ czas dostawy Opis Zeszyty lekturowe to samodzielne, ponadcyklowe publikacje dla uczniów zreformowanej szkoły podstawowej, stanowiące niezbędną pomoc w analizie i interpretacji obowiązkowych i uzupełniających lektur z nowej podstawy lekturowy dla klasy 8 jest kontynuacją zeszytu dla klasy 7. Zawiera karty pracy do lektur w klasach 7–8. Zeszyt może stanowić samodzielną publikację – zgodność z podstawą programową w zakresie lektur obowiązkowych i uzupełniających gwarantuje jego uniwersalność a zarazem może być doskonałym uzupełnieniem trzech cykli WSiP dla klasy 8 („Myśli i słowa”, „Świat w słowach i obrazach” oraz „Bliżej słowa”).W zeszycie lekturowym dla klasy 8 znajdują się karty pracy do takich lektur z kanonu literackiego, jak:- wybór fraszek, pieśni i trenów Jana Kochanowskiego,- wybrany utwór z cyklu Sonety krymskie Adama Mickiewicza, - Quo vadis Henryka Sienkiewicza, - Syzyfowe prace Stefana Żeromskiego, - Kamienie na szaniec Aleksandra Kamińskiego, - Tędy i owędy Melchiora Wańkowicza, - Artysta Sławomira Mrożka (lektury obowiązkowe), - Pamiętnik z powstania warszawskiego Mirona Białoszewskiego, - Dywizjon 303 Arkadego Fiedlera, - Szkice spod Monte Cassino Melchiora Wańkowicza, - Wspomnienia wojenne Karoliny Lanckorońskiej, - Przekroczyć próg nadziei Jana Pawła II, - Oskar i pani Róża Erica-Emmanuela Schmitta, - Pozłacana rybka Barbary Kosmowskiej (lektury uzupełniające), - Poezja Jana Lechonia,- Fraszki Jana także wybrane wiersze poetów wskazanych w podstawie pracy – po kilka do każdej lektury – zapewniają gruntowne poznanie dzieła oraz wykształcenie umiejętności mówienia o nim z wykorzystaniem potrzebnej terminologii (zdarzenia, wątki i akcja utworu, bohaterowie, problematyka moralna, komizm sytuacyjny i językowy, komizm postaci). Praca z zeszytem lektur zapewni gruntowne poznanie lektur obowiązkowych i stanowi ważny element przygotowania do egzaminu po 8 klasie. Szczegóły Tytuł Zeszyt lekturowy. Język polski. Zeszyt ćwiczeń. Klasa 8. Szkoła podstawowa Inne propozycje autorów - Ewa Horwath Podobne z kategorii - Język polski Klienci, którzy kupili oglądany produkt kupili także: Darmowa dostawa od 199 zł Rabaty do 45% non stop Ponad 200 tys. produktów Bezpieczne zakupy Informujemy, iż do celów statystycznych, analitycznych, personalizacji reklam i przedstawianych ofert oraz celów związanych z bezpieczeństwem naszego sklepu, aby zapewnić przyjemne wrażenia podczas przeglądania naszego serwis korzystamy z plików cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień przeglądarki lub zastosowania funkcjonalności rezygnacji opisanych w Polityce Prywatności oznacza, że pliki cookies będą zapisywane na urządzeniu, z którego korzystasz. Więcej informacji znajdziesz tutaj: Polityka prywatności. Rozumiem Autor Wańkowicz, Melchior Państwowe Wydawnictwo Wiedza Powszechna Tytuł Szkice spod Monte Cassino Miejsce wydania Warszawa : Wydawnictwo "Wiedza Powszechna", Seria Omega : biblioteka wiedzy współczesnej UKD 94(438). Hasła przedmiotowe 2 Korpus Polski (Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie) Bitwa o Monte Cassino (1944) udział Polaków Publicystyka polska 1939-1945 r. 080 %a 94(438). 100 %a Wańkowicz, Melchior 245 %a Szkice spod Monte Cassino / 260 %a Warszawa : %b "Wiedza Powszechna", %c 1998 %e (Warsz. : %f DNT). 300 %a 172, [4] s. : %b 1 il., 1 pl. ; %c 19 cm. 490 %a Omega : biblioteka wiedzy współczesnej 610 %a 2 Korpus Polski (Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie) 650 %a Bitwa o Monte Cassino (1944) %x udział Polaków 655 %a Publicystyka polska %y 1939-1945 r. 710 %a Państwowe Wydawnictwo Wiedza Powszechna

szkice spod monte cassino bohaterowie